sobota, 17 sierpnia 2013

14. Tajemnice pana Blaise'a

W pokoju wspólnym Slytherinu było prawie pusto. Wszyscy korzystali z ostatniej ciepłej soboty w tym roku. Tylko niejaki Blaise Zabini siedział na kanapie i w spokoju analizował Proroka Codziennego. Już po raz setny skończył czytać artykuł o Malfoy Manor gdy spostrzegł, że obok niego dosiada się Pansy.
- Gdzie się podział Draco? Nigdzie go nie ma, nawet w jego dormitorium.
- Skąd wiesz? Przecież nie można tam wejść bez zgody. - Blaise popatrzył na przyjaciółkę i zobaczył, że jest wyraźne czymś zmartwiona.
- Potter tam był i wysłał patronusa, nikt nie odpowiedział.
- Smok jest nad jeziorem. - Zabini powiedział jakby od niechcenia i wrócił do czytania gazety. Miał nadzieję, że Parkinson nie będzie się już o nic pytać.
- I nie jest sam, prawda? Jest z nią?
- O kim ty mówisz, Pan? - natychmiast odwrócił wzrok i spojrzał na dziewczynę.
- Granger! Wiem, że to o niej mówiliście podczas śniadania. Diable nie jestem głupia! Jak możecie przede mną to ukrywać! Jak ON może to przede mną ukrywać?! Jak może się zadawać z tą...
- Uspokój się i nie kończ tego, Pansy.
- CO?! A właśnie, że dokończę! Jak może się zadawać z tą szlamą i nic mi o tym nie wspomnieć!
Pansy była wściekła a spokój Blaise jeszcze bardziej wyprowadzał ją z równowagi. Nie mogła uwierzyć, że jej najbliżsi przyjaciele mieli przed nią tajemnice i w dodatku ukrywają coś związanego z tą szlamą. Zabini obawiając się kolejnego wybuchu złości Parkinson wstał i podszedł do zaczarowanego okna, które właśnie pokazywało błonia. Mimo, że zgrywał spokojnego i niewzruszonego całą sytuacją, w jego głowie przewijało się wiele pytań, na które nie znał albo nie chciał znać odpowiedzi. Tyle lat musiał okłamywać swoich przyjaciół, tyle lat musiał udawać kogoś innego. Wiedział, że w końcu musi powiedzieć prawdę. Pansy przestała się odzywać a to znaczy, że się uspokoiła. Spojrzał na zegar, było po 17, za chwilę kolacja. Na błoniach ciągle było pełno uczniów mimo, że robiło się coraz chłodniej. Wypatrywał wzrokiem blond czupryny swojego przyjaciela i już po chwili zobaczył jak wychodzi z Zakazanego Lasu razem z Gryfonką. Szli objęci, szczęśliwi...
- Rzecz w tym, Pan, że ona wcale nie jest szlamą. - Blaise zostawił zdziwioną dziewczynę i wyszedł z pokoju wspólnego. Teraz liczyło się tylko jedno: powiedzieć prawdę i wyjaśnić.


- A pamiętasz czwartą klasę? - Gryfonka skręcała się ze śmiechu gdy spojrzała na zbolałą minę arystokraty.
- To najgorsze wspomnienie, przeklęty Moody i jego kary!
- Przesadzasz, nie najgorsza była z ciebie fretka, Malfoy. To twoje lśniące futerko... no, no! Ciekawe co by było gdyby tak cię przefarbować na rudy?
- Granger, grabisz sobie. - Malfoy próbował przybrać groźny i ostrzegawczy ton ale nie potrafił. Nikomu nigdy nie pozwolił na wspominanie o jego przemianie w fretkę a teraz... widząc rozbawienie na twarzy pewnej brunetki aż sam się lekko uśmiechnął. Nie chcąc więcej poruszać niewygodnych dla niego tematów, objął ją ramieniem i nie zwracając uwagi na przeszywające ich spojrzenia innych uczniów poprowadził ją prosto do zamku.
- Smoku! Poczekaj! - Draco odwrócił się i zobaczył za sobą biegnącego w jego stronę Blaise'a.
- Co jest Diable?
- Musimy pogadać.
- No to przyjdź do mnie po kolacji.
- Nie! Musimy pogadać teraz, to ważne.
Malfoy zatrzymał się i spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela. Nie pamięta kiedy widział go w takim stanie. Zawsze był spokojny i opanowany, żartował z każdego problemu a teraz aż trzęsie się ze złości. Hermiona obserwując całe to zdarzenie postanowiła, że nie będzie się wtrącać i poszła w stronę Wielkiej Sali.
- Blaise, co się stało?
- Nie tutaj, chodźmy do twojego dormitorium.
- Stary, przerażasz mnie. Pierwszy raz widzę cię takiego poważnego.
- Nie przyzwyczajaj się, za chwilę mnie znienawidzisz.
- CO?!
Blaise się nie odzywał. Zmierzał w stronę wieży a smok posłusznie szedł za nim. Chciał trafić tam jak najszybciej, musiał mu wszystko wyjaśnić póki nie będzie tam Hermiony. Tuż przed schodami zatrzymał się i spojrzał na przyjaciela. Zaskoczony Draco posłał mu pytające spojrzenie ale nie uzyskał żadnego wyjaśnienia.
- Draco, czy na twoje dormitorium można rzucić zaklęcie?
- Co? Po co chcesz rzu...
- Malfoy! Chodzi mi o zaklęcie wyciszające!
- Nie, ale przecież Granger jest na kolacji, pewnie wróci za jakąś godzinę...
- To za mało.
- Na Merlina! Co ty wyprawiasz Diable?!
- Potrzebna mi Pansy.
- Człowieku, zlituj się i mów o co ci chodzi bo za chwilę wyjdę z siebie i mówię całkiem poważnie. - Draco oparł się o ścianę i nie miał zamiaru się nigdzie ruszać.
- Nie wyjdziesz, jesteś za bardzo szczęśliwy. A teraz chodź bo rzucę w ciebie Imperiusem!
Blaise wrócił do Wielkiej Sali a zdziwiony Draco poszedł za nim. Zamiast jednak obserwować co robi Diabeł, jego wzrok powędrował do stołu Gryffindoru. Była zajęta rozmową z Potterem, uśmiechała się.
- ... i postaraj się aby nie wróciła przed 19. Proszę cię, Pan, to bardzo ważne i wytłumaczę ci wszystko jak tylko wrócę.
Blondyn nie zauważył kiedy obok nich pojawiła się Parkinson, ale nie zdążył o nic zapytać bo Zabini szybko pociągnął go za sobą i kolejny raz zmierzali do Wschodniej Wieży. Gdy byli już w środku pokoju wspólnego prefektów, Blaise usiadł na kanapie i wyczarował Ognistą i dwie szklanki. Draco usiadł obok niego patrząc na wszystko ze zdziwieniem. Nie wiedział nawet co powiedzieć, czekał aż przyjaciel wyjaśni mu o co chodzi albo chociaż powie, że to był tylko głupi żart. Nie mógł znieść tej dziwnej atmosfery.
- Smoku musisz o czymś wiedzieć. Tylko obiecaj, że pozwolisz mi to wszystko wyjaśnić i nikomu nic nie powiesz. Mogę liczyć na ciebie ten ostatni raz?
- Albo mówisz mi natychmiast o co ci chodzi albo wyrzucę cię przez okno.
- Chodzi o Hermionę.
- CO?! Chyba nie...
- Uspokój się i usiądź! Nie, nie zakochałem się w niej, nie ukradnę ci jej i nic jej złego nie grozi.
- To o co tu do cholery chodzi?!
- O to, że ona nie jest szlamą. Nie, Smoku, tu nie chodzi o nazywanie jej "szlamą", tu chodzi o to, że ona nią nie jest!
- Blaise, dobrze się czujesz? Już dawno ustaliliśmy, że nie jest szlamą więc nie wiem w czym problem.
- ONA NIE JEST SZLAMĄ! Ona jest czarownicą półkrwi!
Zabini odłożył swoją szklankę i zastanawiał się jak ma mu to wyjaśnić. Z Malfoy'a opadła cała złość, zostało zdziwienie. Patrzył na swojego przyjaciela jak na wariata.
- Diable, o czym ty...
- Ona jest półkrwi. Nie nazywa się Granger, odkąd skończyła dziesięć lat była w rodzinie zastępczej u mugoli.
- Albo to jest jakiś kolejny twój głupi żart albo na prawdę zwariowałeś, Blaise. - Draco wstał i zmierzał do swojego dormitorium, nie chciał dalej słuchać tych głupot, które wymyślił jego przyjaciel.
- Ja nie żartuję.
- No to wychodzi na to, że zwariowałeś.
- Słuchaj Draco, jeżeli chcesz wedrzyj mi się w umysł. No co? Przecież potrafisz używać legilimencji.
- Legilimencja nie pokaże mi czy mówisz prawdę.
- Ale pokaże ci moje wspomnienia związane z Hermioną.
Malfoy wstał jak wryty. Jakie on mógł mieć wspomnienia z Granger? Nie, to jest niemożliwe...
- Usiądź i wysłuchaj mnie a jeżeli mi nie uwierzysz... użyj legilimencji. Ale pierwsze pozwól mi wyjaśnić.
- Ale... jakie... z Granger... - mętlik w jego głowie nie pozwolił mu zadać konkretnego pytania. Usiadł i wbił wzrok w Blaise'a.
- Nie Smoku, nie byłem z Granger jeżeli o to ci chodzi. - Kąciki jego ust powędrowały w górę. - Ja się z nią wychowywałem. Nie przerywaj mi! Jak skończę, sam zdecydujesz czy mi uwierzyć na słowo. Mój ojciec, ten biologiczny, zmarł jak miałem dwa lata. Trzy lata po jego śmierci matka związała się z facetem o imieniu Adrien Larousse, był francuzem i wdowcem. Przeprowadził się do nas razem ze swoją pięcioletnią córką. Był jedynym mężem mojej matki, którego traktowałem jak prawdziwego ojca. Mamie odpowiadał tylko dlatego, że był bogaty i przystojny... ale on ją kochał i traktował mnie jak swojego własnego syna. Byliśmy rodziną... jego córka była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałem. Przez całe pięć lat była dla mnie całym światem. Kiedy Adrien umarł, moja matka wymazała jej pamięć i oddała do mugolskiego sierocińca. - Blaise przerwał, na jego twarzy widać było przygnębienie i ból. - To był najgorszy dzień w moim życiu. Nie chciałem jej tracić ale nic nie mogłem zrobić. Odeszła. Matka kazała mi o niej zapomnieć ale wiedziała, że spotkamy się za rok w Hogwarcie. Powiedziała, że mam trzymać to w tajemnicy bo inaczej mi także wymaże pamięć. Przez sześć lat udawałem jej wroga, raniłem ją i okłamywałem. Okłamywałem też was...
Draco, tą dziewczyną byłą Hermiona... Hermiona Larousse.
Zapadło milczenie. Draco wpatrywał się w kominek, musiał to wszystko przemyśleć.
- Użyj legilimencji, Draco. Nawet jeżeli mi wierzysz zrób to. Nie chcę byś kiedykolwiek miał wątpliwości.
- Ale...
- Zrób to.
Malfoy zastanawiał się przez chwilę aż w końcu wyciągnął swoją różdzkę i skierował ją na Blase'a.
- Legilimens!
Wszystko toczyło się zbyt szybko. Każde wspomnienie Diabła przewijało się przed jego twarzą jak jakiś film. Zobaczył ich pierwszą podróż do Hogwartu. Zaraz potem pojawiło się wspomnienie, w którym Blaise dołączył do drużyny Slytherinu. Jego pierwszy lot na miotle. Wspólne święta z matką i Ministrem Magii. Kolejne treningi quidditcha. Pocałunek z Weasley. Tiara przy... Zaraz co?! On się całował z Weasley?! No nie! To co zobaczył później wywołało u niego znajomy dreszcz. Mała dziewczynka z burzą brązowych loków lepiła bałwana. Zaraz obok niej pojawił się jakiś dorosły mężczyzna i... Blaise. Obraz się zamazał i zrobiło się ciemno. Był w jakimś pomieszczeniu. Znowu zobaczył dziewczynkę wyglądającą jak Granger. Płakała i przytulała się do czarnoskórego chłopca. "Nie zostawiaj mnie Blaise". Wszystko znikło.
- Teraz masz już dowód Draco.
-  Nie wierzę... nie wierzę w to, że całe sześć lat nazywałem ją szlamą, nienawidziłem ją za jej pochodzenie. Przez sześć lat robiłem wszystko żeby cierpiała!
- Robiłem to samo Smoku, żałuję tego ale nie cofniemy czasu.
- Dlaczego mi to mówisz? Dlaczego akurat teraz zdecydowałeś się przyznać?!
- Wydaje mi się, że ona będzie mieć duży wpływ na twoje życie a ty na jej.
- O czym ty mówisz?
- Wkrótce się przekonasz, mam taką nadzieję. Ale musisz mi pomóc. Trzeba jej przywrócić pamięć.
Kolejny raz cisza wypełniła pokój wspólny. Blaise dolał sobie Ognistej i spojrzał w okno gdy nagle drzwi otwarły się z hukiem. Obaj jak na wezwanie spojrzeli w tamtym kierunku i zamarli.
- Komu chcecie przywrócić pamięć?

5 komentarzy:

  1. Pierwszaa ^^ :D :D
    Co do rozdziału podoba mi się, czyżby to Pansy weszła :D ? A może ktoś inny?

    Zapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde, jedyne co mi przychodzi do głowy, to, że rozdział jest genialny :) Mam nadzieje, że kolejny niebawem :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś genialna.:p
    Nie wpadałaby na taki zwrot akcji.;p
    Pozdrawiam,
    la-tua_cantante_
    czekam na next.

    zapraszam na:
    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!
    Mam nadzieje ze kontynuacja pojawi się szybko ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny. Next proszę.

    OdpowiedzUsuń

:)