sobota, 20 kwietnia 2013

10. Strach

 Zapowiadał się wspaniały dzień. Promienie słońca wdzierały się przez okno wieży wschodniej Hogwartu. Hermiona obudzona pukaniem do drzwi lekko otwarła oczy. Poczuła okropny ból głowy i zmęczenie. Wyjątkowo nie miała ochoty wstawać z łóżka a tym bardziej przyjmować teraz gości. Oślepiona blaskiem słońca odwróciła się w drugą stronę i doznała szoku. Obok niej, w łóżku leżał książę Slytherinu - Draco Malfoy. Dopiero teraz poczuła jego rękę spoczywającą na jej tali. Oszołomiona próbowała wyrwać się z objęć Ślizgona, który przytulił ją do siebie jeszcze mocniej. To na nic. Dziewczyna ciężko westchnęła i spojrzała na zegar. Do śniadania została godzina. Odetchnęła z ulgą, nie miała zamiaru się spóźniać. McGonagall by jej tego nie darowała. Spojrzała na blond czuprynę chłopaka. Rozczochrane włosy dodawały mu uroku. Zresztą, czy ktoś taki jak Malfoy może być jeszcze bardziej idealny? Hermionie wydawało się, że z każdym dniem inaczej na niego patrzy. Z podłego węża, Draco zmieniał się w uroczego chłopaka. Miała jednak świadomość, że dzieje się to tylko na jej oczach i przeczuwała, że to może być zwykły podstęp... Ale tym będzie zamartwiać się później. Liczy się tylko teraz. A teraz patrzyła na jego śliczną twarz i delikatnie głaskała go po głowie. Wyglądał tak niewinnie, że zaczęła się zastanawiać czy to aby na pewno ten arystokratyczny blondyn nie potrafiący okazać najmniejszego uczucia.  Nie miała sumienia go budzić. Kolejny raz próbowała wyswobodzić się z jego objęć, tym razem robiąc to tak delikatnie żeby się nie obudził. Ku jej zdziwieniu szybko jej się to udało i niepostrzeżenie wstała z łóżka. Chciała podejść do szafy i wyjąć swoją szatę gdy spostrzegła, że nie jest u siebie. No tak, teraz sobie przypomina. Wspólna praca prefektów naczelnych w pokoju Malfoy'a. Potem ten piekielny szantaż... Nie pamiętała co się później wydarzyło. O kilka kieliszków Ognistej za dużo, zdecydowanie. Chciała jak najszybciej wziąć kąpiel i wyjść na śniadanie. Przywołała zaklęciem ubrania ze swojego dormitorium i zmierzała do łazienki. Jednak coś przykuło jej uwagę... tak samo jak wczoraj. Spojrzała na małą półkę obok okna. Podeszła do niej i wzięła do ręki ramkę ze zdjęciem. Dopiero teraz mogła mu się dokładniej przyjrzeć. Musiała to przyznać, Narcyza Malfoy to niezwykła kobieta. Pełna wdzięku i klasy z pięknymi oczami. Dokładnie takimi samymi jak jej syna... Odłożyła zdjęcie na swoje miejsce i kolejny raz spojrzała na Ślizgona. Spał w najlepsze i wiedziała, że będzie musiała tu wrócić i jakoś go obudzić. Czym prędzej udała się do łazienki. Wzięła odprężającą kąpiel. Tego jej było trzeba!


  W pokoju wspólnym Gryffindoru panowała niezbyt miła atmosfera. Harry i Ron znowu się pokłócili a Ginny próbowała uspokajać sytuację, na marne. Między dwójką przyjaciół dochodziło do coraz ostrzejszej wymiany zdań.
- Ron, na Godryka! Nie możesz tego zrobić!
- Właśnie, że mogę! Zaraz po śniadaniu pójdę do McGonagall i ją przekonam!
- Nie waż się tego robić! To sprawa Hermiony, nie twoja!
- Nie obchodzi mnie to, nie pozwolę jej przebywać w pobliżu tego zdradzieckiego śmierciożercy!
- Ty jej nie pozwolisz?! Zamiast ustawiać jej życie po swojemu po prostu ją przeproś!
- Ani mi się śni!
- Ron, Harry ma rację. Przeproś Mionę i będzie jak dawniej... - Ginny ze smutkiem spojrzała na swojego brata.
- To co było nie wróci póki będzie się zadawała z Malfoy'em!
- Ile razy mam ci powtarzać, że to jest jej wybór a tobie nic do tego. - Harry ciągle miał w pamięci wczorajsze wydarzenie. Zapłakane oczy jego przyjaciółki... widział jak cierpi  i sam zrozumiał, że zakazanie jej spotkań z Draco bardziej ją przygnębi.
- A ty co? Zacząłeś go bronić? Może ty też się z nim zaprzyjaźniłeś! - Policzki Rona robiły się coraz bardziej czerwone, przepełniała go złość i nienawiść do przyjaciela. - Dajcie mi wszyscy spokój, idę do siebie.
Rudzielec zatrzasnął za sobą drzwi tak mocno, że stłukł kilka wazonów, wcześniej jeszcze stojących na kominku. Ginny widząc to nie wytrzymała i ukryła twarz w dłoniach. Ostatnie wydarzenia odbiły się także na niej. Martwiła się o swoją przyjaciółkę i nie mogła zrozumieć zachowania swojego brata.
- Ginny nie martw się, wszystko się ułoży, zobaczysz. - Harry podszedł do swojej dziewczyny i mocno ją przytulił.
- Harry... boję się, że Ron skrzywdzi Hermionę.
- Nie zrobi tego. Póki jest przy niej Malfoy, będzie bezpieczna.


Draco niechętnie podniósł się z łóżka i spojrzał przez okno. Tak piękna pogoda zapowiadała ciężki trening quidditcha. Od zeszłego roku był kapitanem drużyny więc musiał wreszcie pomyśleć nad nową strategią. Był pewny swoich umiejętności i wiedział, że Puchar Domów znowu trafi do Slytherinu. No tak, to typowe dla Malfoy'a. Nie mógł przegrać, musiał być najlepszy. Rozmyślał nad zmianą kilku członków drużyny gdy poczuł jak głowa zaczęła mu pulsować. Podszedł do jednej ze swoich szafek i wyjął eliksir. Gdy ból w końcu minął postanowił, że zanim zejdzie na śniadanie weźmie szybką kąpiel. Kiedy podszedł w stronę łazienki, jej drzwi natychmiast się otworzyły i zanim zdążył zareagować leżał już na ziemi...
- Draco, obudź się. Draco...
- Co... co się dzie... - Ślizgon przerwał dostrzegając znajome czekoladowe oczy, które zalane łzami właśnie się w niego wpatrywały. - Na Salazara! Co ty tu robisz Granger?!
Hermiona poczuła ulgę gdy w końcu Malfoy odzyskał świadomość.
- Draco, wybacz... nie chciałam.
- Czego nie chciałaś? Czekaj... czy to od ciebie dostałem teraz drzwiami prosto w twarz?! - Draco odruchowo dotknął czoła i poczuł wielkiego, bolącego guza. - Ał... nie daruje ci tego.
- Przepraszam. - dziewczyna była przerażona i łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
- Przestań ryczeć głupia. Rozumiem, że to było nie chcący ale błagam, nie rób tego więcej. Ałć, będę się teraz bał podchodzić do tych drzwi rano. - blondyn lekko się uśmiechnął co uspokoiło dziewczynę. Nie wiedząc co robi rzuciła mu się na szyję.
- Hej! Nie za dużo tych czułości? - Malfoy chciał to przerwać, a raczej musiał to przerwać bo nieprzyjemny dreszcz przeszywał jego ciało. Tak nie mogło być. - Poza tym na merlina, co ty tu robisz?!
Hermiona puściła go i spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Niczego nie pamiętasz?
- A mam coś pamiętać? - Draco nieświadomie spojrzał na łóżko i leżące obok niego kieliszki i pustą butelkę po Ognistej... Ten widok natychmiast przywrócił mu pamięć. - No nie, Gryfonka w moim własnym łóżku... za dużo wypiłem.
- Nie tylko ty Malfoy. - Podniosła się i z wyraźnie obrażoną miną zmierzała w kierunku wyjścia.
- Granger! Tylko nie trzaskaj drzwiami bo znowu się komuś dostanie!


Przeklęty Malfoy. Znowu taki sam i znowu działa mi na nerwy! Mam dość jego zakichanego, arystokrackiego tyłka! Po co wczoraj u niego zostałam?! Trzeba było wrócić do siebie. Nie mogę dać się szantażować, on przecież będzie ciągle to wykorzystywał. Ale co jeśli jednak opowie wszystkim w Slytherinie o naszym spotkaniu w łazience? Ughhh... Blaise to mi na pewno nie da spokoju. I co ja teraz zrobię... 
- Hermiona!
- Ron? - dziewczyna spojrzała za siebie i zobaczyła rudą czuprynę.
- Musimy porozmawiać!
- Może i musimy ale pierwsze się uspokój. - Hermiona odwróciła się i zmierzała w kierunku Wielkiej Sali.
- Miona, poczekaj.
Dziewczyna gdy usłyszała smutek w jego głosie zatrzymała się.
- O czym chcesz porozmawiać?
- Ja... chciałem cię przeprosić.
- Myślisz, że jedno "przepraszam" wystarczy?
- Nie, proszę nie przerywaj i wysłuchaj mnie. Wiem, że cię skrzywdziłem. Miona... najbardziej mnie boli, że ja... że chciałem cię uderzyć. Nie panowałem nad sobą, byłem wściekły. Ale to wszystko przez Malfoy'a! Zabrał mi ciebie! Kocham cię, nie rozumiesz? Nie rób mi tego, nie mogę znieść jego widoku jak z tobą rozmawia, jak cię przytulał... Hermiona, musisz wrócić do nas, do naszej wieży. Nie możesz tam z nim być!
- Ron, chciałam ci wybaczyć, ale po tym co teraz powiedziałeś widzę, że nic do ciebie nie dotarło. Daj mi spokój i odsuń się, chcę przejść.
- Nigdzie nie pójdziesz. - Weasley złapał dziewczynę za rękę i nie chciał puścić.
- Ron ostrzegam cię, odsuń się.
- A ja cię ostrzegam, skończ z Malfoy'em!
- Szukasz guza Weasley?
Zaskoczona Hermiona spojrzała za siebie i odetchnęła z ulgą. Draco kolejny raz ratuje ją przed Ronem.
- Znowu ty?! Śledzisz ją czy co?!
- Mam ciekawsze zajęcia ale nie mogłem przegapić takiej okazji. W końcu jeszcze ci się nie odpłaciłem za moje oko.
- Spadaj stąd! To nie są twoje sprawy!
- Prowokujesz mnie Weasley. Puść ją.
Hermiona czuła jak dłoń Rona coraz mocniej zaciska się na jej ręce. Nie mogła wytrzymać tego bólu i zaczęła się szarpać. Bezskutecznie.
- Nie będziesz mi rozkazywać! - rudzielec był wściekły.
- Nie chcesz słuchać mnie, to spójrz na Granger.
Ron przeniósł wzrok na Hermionę. Zobaczył łzy w jej oczach i cała złość go opuściła. Puścił jej rękę i wpatrywał w jej smutne oczy.
- Miona, przepraszam... - Ron zbliżył się do niej aby otrzeć jej łzy ale Hermiona natychmiast się odsunęła wpadając prosto w ramiona Ślizgona. Wreszcie czuła się bezpiecznie.
- Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj Ron!
- Słyszałeś? Teraz z łaski swojej odczep się i wynoś stąd. - Draco objął dziewczynę i z satysfakcją patrzył na minę Weasley'a. Wiedział, że ten rudzielec nie może znieść, że on dotyka jego ukochaną.
- Dziękuję Draco.
- To już drugi raz Granger, masz u mnie dług.
- Tak myślałam.
Oboje weszli do Wielkiej Sali gdzie już wszyscy jedli śniadanie. Każde podeszło do swojego stołu i nawet na siebie nie spojrzeli. Hermiona podeszła do Harry'ego i Ginny, którzy siedzieli daleko od Rona. Ledwo zajęła wolne miejsce gdy McGonagall zaczęła wszystkich uciszać. Najwyraźniej miała coś do przekazania i Hermiona spodziewała się co to będzie.
- Cisza! Mam dwie informacje dla was. Pierwsza to sprawa zajęć dodatkowych. Lista chętnych dotarła już do mnie i postanowiłam, że lekcje zaczną się od przyszłego tygodnia! Dokładne informacje przekażą wam Prefekci Naczelni. No i przyjemniejsza sprawa... postanowiłam, że w tym roku także odbędzie się bal świąteczny. Mam nadzieję, że cieszycie się z tego powodu. Jednak z tym balem będę wiązać się kolejne dodatkowe lekcje a mianowicie lekcje tańca, które także przeprowadzą Prefekci Naczelni. To na tyle, możecie iść na zajęcia.

Wszyscy zaczęli wychodzić z Wielkiej Sali i kierować się na swoje lekcje. Oczywiście po drodze byli zajęci tematem balu. Hermiona zmierzała na szczyt Wieży Północnej, gdzie właśnie miały się odbyć zajęcia Wróżbiarstwa. Sama się dziwiła, że zgodziła się wrócić na te lekcje. Nie znosiła ich odkąd profesor Trelawney uznała, że Gryfonka nie ma talentu do przepowiadania przyszłości. W tym roku tego tak znienawidzonego przez Hermionę przedmiotu miał uczyć centaur Firenzo, więc zajęcia nie powinny być tak straszne jak wcześniej. Jedyną wadą tych lekcji było to, że mieli je razem ze Ślizgonami. Gdy doszła na miejsce nie było jeszcze nikogo. Chciała oprzeć się wygodnie o ścianę i poczekać na resztę kiedy poczuła silne szarpnięcie do tyłu. Czyjaś dłoń zakryła jej usta aby nie mogła krzyczeć. Znalazła się w ciemnym pomieszczeniu i czuła jak przeszywa ją strach. Zaraz, zaraz... to nie było przerażenie, to było bardziej znane uczucie. Serce waliło jej jak oszalałe ale nie był to strach. Przeciwnie, czuła ulgę i bezpieczeństwo. No nie... tylko jego teraz brakowało.... Odruchowo uderzyła łokciem w żebra chłopaka, który ją "porwał".
- Ał! Oszalałaś? Nie wystarczyło ci, że już rano uderzyłaś mnie drzwiami?!
- To następnym razem mnie nie strasz Malfoy! 
- Nie martw się, drugi raz już tego nie zrobię. Zaczynam bać się o swoje życie. - Draco trzymał dłonie w miejscu gdzie Hermiona odcisnęła swój łokieć.
- Słusznie. Co ty wyprawiasz?
- Zapomniałaś, że masz u mnie dług? I to nie jeden... 
- I to było powodem zaciągnięcia mnie do jakiejś pustej klasy? 
Hermiona zaczęła rozglądać się dookoła i stanęła jak spetryfikowana. W oddali zobaczyła dwa migoczące zielone punkty, które wyglądały jak oczy wielkiego potwora. Krzyknęła przeraźliwie i od razu znalazła się w ramionach blondyna. Zdziwiony jej zachowaniem spojrzał w miejsce gdzie dziewczyna patrzyła z przerażeniem i ledwo udawało mu się powstrzymać od śmiechu. Czuł jak wystraszona wbija palce w jego szyję.
- Granger, boisz się ciemności? 
Dziewczyna natychmiast się opamiętała widząc, że tleniony ma z niej niezły ubaw. Jednak niechętnie go puściła, miał w końcu rację. Bała się ciemności a te dziwne światełka nadal ją przerażały.
- Przestań i wypuść mnie stąd!
- Pierwsze muszę cię o czymś poinformować. 
- Czego chcesz? - mówiąc to ciągle wpatrywała się w miejsce, które tak ją przerażało.
- Siedzisz ze mną. 
- CO?
- To co słyszysz. 
- Ani mi się śni.
- Nie masz innego wyboru. 
Draco posłał jej ślizgoński uśmiech a przerażające światełka zaczęły zbliżać się do dziewczyny. Trzęsła się ze strachu i chwyciła dłoń Malfoy'a.
- Zgoda, ale wypuść mnie już!
- Jak sobie życzysz. 
Blondyn otworzył drzwi i wypuścił przodem Hermionę, która z przerażeniem wybiegła na korytarz. Pod klasą stali już chyba wszyscy. Jednak byli za bardzo zajęci rozmowami i nawet jej nie zauważyli. Chwilę później zjawił się Firenzo i wpuścił wszystkich do środka. Hermiona weszła na końcu, nadal czuła ciarki na swoim ciele. Zostało tylko jedno wolne miejsce, zaraz przy biurku gdy nagle przypomniała sobie z kim miała siedzieć. Rozejrzała się i zobaczyła Draco siedzącego w samym tyle. Chciała czy nie, musiała do niego podejść. Gryfoni zawsze dotrzymują danej obietnicy. Gdy usiadła obok blondyna, czuła na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych w klasie. W oczach Pansy i Dafne Greengrass widziała chęć mordu. Tak samo było gdy spojrzała na Rona. Tylko Harry posłał jej ciepły uśmiech co ją uspokoiło. Niech się ta lekcja już skończy.
- Co ty taka zamyślona Granger?
- Nie twój interes.
- Nie bądź taka zła, siedzenie ze mną ma swoje plusy.
- Tak? Ciekawa jestem jakie.
- Patrz na wiewiórę  za chwilę weźmie kryształową kulę i ciśnie nią w Lavender. Biedaczka, że też przyszło jej siedzieć przed tym idiotą. 
Draco zaśmiał się i wskazał na miejsce gdzie siedział Harry z Ronem. Hermiona musiała przyznać, że ten widok wart jest siedzenia z blondynem. Ukryła twarz w dłoniach powstrzymują się od wybuchnięcia niepohamowanym śmiechem. Może ta lekcja nie będzie taka zła? Przeciwnie. Draco cały czas ją rozśmieszał przez co nie mogła się w ogóle skupić. Nie przeszkadzało jej to, w końcu i tak centaur nic im nie zadawał, ponieważ była to jego pierwsza lekcja. 
- Gdzie jest Blaise?
- Został w dormitorium. Źle się czuł. Osobiście uważam, że ma ogromnego kaca moralnego. Czemu pytasz? - Draco był zdziwiony pytaniem dziewczyny.
- Gdyby przyszedł na lekcję to nie siedzielibyśmy teraz razem. Poza tym on mnie najbardziej przeraża z tego waszego ślizgońskiego klanu.
- Serio? Myślałem, że to mnie się boisz. - Malfoy zaśmiał się ale natychmiast przestał widząc jak Hermiona posmutniała.
- Nie o to chodzi, ty jeszcze nigdy nie podniosłeś na mnie ręki. - dziewczynie trudno było to mówić i widziała zdziwioną minę blondyna. - To prawda, przez sześć lat mnie raniłeś ale słowem... 
- Wiesz... Diabeł już taki jest. Taka nasza ślizgońska natura, chociaż bicie dziewczyn do niej nie należy. Nie wiem dlaczego się tak zachował. 
- Dobra nieważne, przecież dla was zawsze będę tą okropną szlamą. - Hermiona nie wiedziała dlaczego to powiedziała, ale to było w jej głowie od dawna i musiała teraz to wyrzucić.
- A ja dla ciebie zawsze będę tym arystokratycznym dupkiem bez uczuć. - Draco uśmiechnął się i spojrzał w oczy Gryfonki. - Widzisz, jesteśmy na tej samej pozycji Granger.
Hermiona nie wiedziała co powiedzieć, jak się zachować. Na jej szczęście lekcja właśnie dobiegła końca a Draco nie pozostawiając jej żadnego wytłumaczenia wyszedł z klasy. 
Teraz musiała zejść do lochów. Na samą myśl o lekcji ze Snape'm miała dość. No i w dodatku kolejna lekcja ze Ślizgonami. Ku jej zdziwieniu nigdzie nie było blondyna. Brakowało też kilku innych z domu węża. Pewnie zostali zwolnieni na trening. Tym razem weszła do klasy pierwsza i usiadła w ciemnym koncie, w miejscu gdzie zwykle siada Draco i Blaise. 
- Można? - obok niej pojawił się brunet w okularach.
- Siadaj. Gdzie Ron...?
- W przodzie, siedzi z Lavender. - Harry wskazał na pierwszą ławkę gdzie rzeczywiście rudzielec siedział obok Brown. Hermiona przypomniała sobie poprzednią lekcję i uwagi Draco na temat tych dwoje. Uśmiech pojawił się na jej twarzy i natychmiast zniknął gdy ktoś zapukał do klasy a w drzwiach pojawił się Blaise. 
- Co się stało Zabini? Ty nie na treningu?
- Jeszcze się nie zaczął. Profesor McGonagall prosiła żebym przekazał, że czeka w swoim gabinecie na Hermionę Granger. - mówiąc to spojrzał na Gryfonkę siedzącą na jego miejscu i posłał jej nieprzyjemne spojrzenie.
- Czy ona zawsze musi wszystkich zwalniać z mojej lekcji?! Idź Granger. - Snape nie był zachwycony a Hermiona przerażona podeszła w stronę drzwi.
Była już na korytarzu razem z Zabini'm i nie wiedziała czy powinna pytać o co chodzi. Bała się być sam na sam z Blaise'm po tym jak ostatnio chciał ją uderzyć. 
- Pośpiesz się, nie mam zamiaru tkwić tu z tobą do wieczora. - Blaise przerwał cisze i wyprowadził ją z lochów. Ku jej zdziwieniu nie szli w stronę gabinetu McGonagall ale... na błonia.
- Gdzie my idziemy Blaise?! Miałam iść do McGonagall!
- Ucisz się, nikt cię nie wzywał. - Hermiona po tych słowach zatrzymała się i wyczuła podstęp.
- Co? To twój pomysł? I gdzie chciałeś mnie zaprowadzić?! - Ogromnie się go bała ale nie chciała ruszyć z miejsca.
- Słuchaj, to nie był mój pomysł! A teraz rusz się zanim całkiem wyprowadzisz mnie z równowagi.
- Nigdzie nie idę!
- I co zrobisz? Wrócisz na lekcję i poskarżysz się na mnie Snape'owi? 
- Tak właśnie zrobię!
- Po moim trupie. - Blaise chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą.
Hermiona próbowała się wyrywać ale na nic. Była przerażona i wściekła. Przeszli przez błonia a Blaise zatrzymał się tak, że widać było jezioro.
- Masz teraz tam iść i coś z tym zrobić bo ja już nie mam siły! - Zabini wskazał palcem miejsce gdzie Hermiona zauważała blond czuprynę. Nic z tego nie rozumiała i czemu ona miała tam iść? 
- O co ci chodzi Zabini bo nic nie rozumiem. - nawet z tej odległości dziewczyna widziała, że tleniony jest nieźle wkurzony.
- O to, że ten idiota nie chce iść na trening!
- Ale czemu?
- Nie wiem! Najpierw nam się oberwało a potem odszedł bez słowa i znalazłem go tutaj. Nie chce ze mną gadać więc idź tam i wbij mu do tej tlenionej głowy, że ma wracać natychmiast na trening!
- Ale co ja mam na to poradzić?! Przecież to Draco, on mnie nienawidzi!
- Granger na merlina! Jestem jego przyjacielem i to, że mi nic nie powiedział to nie znaczy że nie wiem co się dzieje.
- Nic się nie dzieje i dalej nie wiem po co wyciągałeś mnie z lekcji i przytargałeś tutaj!
- Powiedziałem żebyś mnie nie denerwowała! Po prostu tam idź. Nie wiem co mu strzeliło do głowy i mam nadzieję, że ty się tego dowiesz. - Blaise uspokoił się i tym razem Hermiona zobaczyła w jego oczach smutek.
- Zgoda. Ale i tak nic z tego nie będzie.
- Chociaż spróbuj.
Zabini poszedł w stronę boiska a Hermiona jeszcze dłuższą chwilę zastanawiała się nad jego słowami. Miała mętlik w głowie. O co mu chodziło? Gdy spojrzała w jego oczy widziała smutek i troskę, troskę o przyjaciela. Tylko co miał na myśli mówiąc  "...wiem co się dzieje." Przecież nic się nie działo! Nie mogła jednak dłużej stać i zastanawiać się nad tym. Poszła w stronę jeziora i usiadła cicho przy blondynie. Był zaskoczony jej widokiem ale nic nie powiedział. Nie miał zamiaru z nikim teraz rozmawiać. Hermiona natychmiast przerwała tą ciszę.
- Ty nie na treningu?
- A ty nie na lekcji? - Draco niechętnie zaczął się odzywać do dziewczyny.
- Twój przyjaciel wyciągnął mnie z niej siłą.
- Co?! - blondyn patrzył ze zdziwieniem na Hermionę.
- To co słyszałeś. Przyszedł do Snape'a i powiedział, że wzywa mnie McGonagall a później przyciągnął mnie tutaj.
- Niepotrzebnie. - Draco mruczał coś pod nosem ale Hermiona to usłyszała.
- On się na prawdę o ciebie martwi.
- Chyba martwi się o to, że nie będzie treningu. Zresztą nie wiem po co ciebie tu przysyłał i czemu się na to zgodziłaś?
- Bo też się martwię.
- Ty?!
- Tak. Po Wróżbiarstwie i naszej rozmowie wyszedłeś bez słowa.
Malfoy nieświadomie się uśmiechnął widząc zmartwioną minę Hermiony.
- I ty myślałaś, że przez to tu teraz siedzę i olewam trening quidditcha?
- Tak mi się zdawało...
- No to źle ci się wydawało Granger. - Draco położył się na trawie i wpatrywał w niebo. - Naprawdę chcesz wiedzieć dlaczego jestem taki przygnębiony?
- Inaczej by mnie tu nie było i nie narażałabym się na szlaban Malfoy.
- Co za poświęcenie. - blondyn tym razem patrzył w jej oczy i pomyślał, że chyba będzie musiał podziękować Blaise'owi. - Chodzi o mojego ojca.


................................................

Co tak naprawdę się stało dowiecie się w następnym rozdziale :) Nie mam pojęcia kiedy się pojawi bo nie wiem kiedy znajdę chwilę czasu na pisanie. Ale na pewno najpóźniej za tydzień, chociaż mam nadzieję że będzie wcześniej :D
Miłego czytania! ;*


sobota, 13 kwietnia 2013

9. Przyjaciele, największy skarb

  Przeklęta lekcja ze Ślizgonami dobiegła końca. Została tylko Transmutacja i Zielarstwo z Puchonami. Hermiona chociaż na chwilę oderwała się od ponurych myśli, skupiała się na zamienianiu małych ważek w piękne brożki. Oczywiście tylko jej wychodziło to idealnie, reszta klasy w ogóle nie radziła sobie z trudnym zadaniem. Neville ze swojego owada zrobił uciekający guzik co wprawiło resztę uczniów w świetny humor. Nawet Ron w końcu się uśmiechnął i pogodził z Harry'm. Niestety, do Hermiony ciągle się nie odzywał. Dziewczyna wiedziała, że patrzy na nią z pogardą i nic nie może na to poradzić. Czuła się z tym źle ale także żywiła do niego urazę. Ciągle przypominała sobie sytuację w Wielkiej Sali, jego wzrok przepełniony nienawiścią... wzrok, którego nigdy u niego nie widziała. Starała się jednak nie przejmować tym. Czas leczy rany... Żyła nadzieją, że kiedyś znowu będą przyjaciółmi i wybaczą sobie wszystko co się do tej pory wydarzyło.
  Lekcje zielarstwa minęły szybko. Profesor Sprout kazała im wyhodować wyjątkowo łatwą roślinę. Tym razem wszyscy poradzili sobie z tym zadaniem. Po zajęciach Hermiona szybko pobiegła na lunch. Rano na śniadaniu mało co zjadła i czuła, że umiera z głodu. Usiadła na końcu stołu Gryffonów i zabrała się do jedzenia. Chwilę później obok niej pojawiła się Ginny rozbawiona wielkim apetytem przyjaciółki.
- No, widzę że masz już lepszy humor... no i apetyt.
- Można tak powiedzieć. Czemu nie siedzisz z Harry'm... i z Ronem?
- Bo chcę usiąść z moją przyjaciółką. Hermiona... słyszałam od Harry'ego, że rozmawialiście rano i że...
- Tak. Przyjdź dzisiaj do mnie razem z nim, musimy w końcu porozmawiać. A teraz wybacz, muszę iść do siebie. I nie martwcie się już tak o mnie! Zgoda?
- Zgoda.

 Hermiona pobiegła do swojego pokoju. Ściągła szatę i założyła wygodniejsze ubrania. Chwilę później usłyszała pukanie do drzwi. Była pewna, że to Ginny i Harry. Zadowolona poszła im otworzyć, jednak natychmiast uśmiech zszedł jej z twarzy gdy zobaczyła kto postanowił ją odwiedzić...
- Czego chcesz?!
- Ty nigdy się nie nauczysz uważać na słowa co Granger?
- CZEGO CHCESZ MALFOY?!
- Niczego. No... może tylko zepsuć ten twój świetny humor. Widzę, że już mi się udało! - Draco szyderczo się uśmiechnął widząc jak dziewczynę przepełnia złość.
- Jesteś okropny!
- Ha! Ja jestem innego zdania, ale no cóż... McGonagall mnie do ciebie przysłała.
- Co?!
- Cholera Granger, skończ już z tym tonem. Mówię poważnie. Wybiegłaś szybko z Wielkiej Sali i McGonagall kazała ci przekazać, że czeka na listę uczniów.
- Jaką listę?
- Nie no nie wierzę... zapomniałaś o tym? Mieliśmy dostarczyć jej listę uczniów uczęszczających na dodatkowe zajęcia.
Hermiona zbladła. Jak mogła o tym zapomnieć?
- Zajmę się tym, teraz wyjdź.
- Chętnie. Tylko powiadom mnie z łaski swojej kto się zgłosi na te zajęcia. Bo jeżeli będzie tam ten rudzielec to przysięgam, że...
- Wyjdź! Pogadamy o tym później.
Dziewczyna zatrzasnęła drzwi przed Ślizgonem i znowu usłyszała pukanie. Z groźnym spojrzeniem otworzyła drzwi i poczuła ulgę.
- To wy... wejdźcie.
- Tak my. Spodziewałaś się kogoś innego? - Harry był zdziwiony miną przyjaciółki.
- Nie... znaczy przed chwilą był tu Malfoy i ...
- Co? Czego ten idiota chciał?
- Harry spokojnie, Hermiona wszystko nam zaraz wyjaśni, prawda? - Ginny usiadła na łóżku i popatrzyła na Gryfonkę.
- Tak, wszystko wam opowiem. Siadaj Harry.
Miona ze szczegółami przedstawiła wydarzenia minionych dni. Zaczęła od zdarzenia nad jeziorem mimo, że Harry już o tym wiedział. Powiedziała o tym jak Blaise wściekł się na nią dzisiaj rano ale wcześniej wspomniała o "przygodzie" w łazience prefektów. Przyjaciele nie mogli uwierzyć w to co mówiła, w milczeniu i skupieniu słuchali jej wypowiedzi aż w końcu przerwał Harry.
- Zabiję go! Tylko go spotkam a rzucę w niego avadą! Jak on mógł cię tak skrzywdzić? Hermiona, ty nie możesz tu być. Poproś McGonagall żeby pozwoliła ci wrócić do wieży Gryffindoru!
- Harry spokojnie. To było okropne ale...
- Ale co? - w końcu odezwała się Ginny, która dobrze wiedziała, że między jej przyjaciółką a Malfoy'em jest coś więcej.
- No bo sami przyznajcie... to Malfoy. Wiecie jaki jest a tak na prawdę to on... - Hermiona czuła się dziwnie poruszając ten temat. - On przecież nic mi nie zrobił, tak po prostu wyszedł...
- Tak to jest dziwne zachowanie jak na niego...
- Ginny co ty mówisz?! Może i wyszedł ale dopiero po tym jak cię upokorzył i w dodatku drwił z tego! Miona... martwię się o ciebie i nie chcę żeby ten idiota cię krzywdził...
- On robi coś gorszego... doprowadza do tego, że nie mogę przestać o nim myśleć.
Hermionie łzy zaczęły spływać po policzkach. Natychmiast ukryła twarz w dłoniach, to był dla niej za wiele.
- Hermi... nie martw się. Masz nas, niezależnie od tego co się wydarzy będziemy przy tobie. - Ginny podeszła do niej i ją przytuliła natomiast Harry dalej był wściekły na Malfoy'a.
- Ginny, co ty masz na myśli?!
- Harry uspokój się! Nie widzisz, że ona cierpi?
- Cierpi bo musi znosić tego przeklętego arystokratę!
- Mylisz się... cierpi bo się zakochała.
Hermiona słysząc słowa przyjaciółki zaczęła jeszcze bardziej płakać. Do tej pory nie dopuszczała do siebie myśli, że może coś czuć do Draco. Jednak to była prawda.
- Co?! Ty nie możesz się w nim zakochać, to Ślizgon!
- Wiem o tym Harry... nie rozumiesz, że ja tego nie chcę. To jest silniejsze ode mnie, tym bardziej że on się po prostu mną bawi.
Potter uspokoił się i podszedł do przyjaciółki. Otarł jej łzy i mocno ją przytulił.
- Już dobrze. Masz nas i pomożemy ci.
Resztę dnia trójka przyjaciół spędziła opowiadając sobie o wakacyjnych przygodach. Odkąd wrócili do Hogwartu nie mieli na to okazji. Hermiona odzyskała dobry humor i cieszyła się, że ma kogoś kto potrafi pomóc jej zapomnieć o problemach. Tak, na takich osobach mogła zawsze polegać...

Zbliżała się 20:00 i Harry razem z Ginny wyszli z pokoju przyjaciółki. Hermiona była zmęczona i zamierzała się położyć gdy przypomniała sobie o prośbie profesor McGonagall... Współpraca z Malfoy'em była ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę ale musiała na jutro przygotować listę a sama nie dałaby sobie z tym rady. Z wielkim oporem wyszła do pokoju wspólnego i zmierzała w kierunku drzwi Draco. Zapukała a chwilę później stał przed nią Ślizgon z uśmiechem na twarzy. Nie miał na sobie koszulki, jego ciało było idealne co Hermiona zauważyła od razu. Wpatrywała się w niego z podziwem.
- Obudź się Granger. Nie śnisz...
Draco dobrze wiedział, że zrobił wrażenie na Gryfonce. Nie zdziwiło go to, był już przyzwyczajony do takich sytuacji. Hermiona po jego słowach natychmiast się otrząsnęła.
- Przyszłam żebyśmy w końcu zajęli się tą listą...
- My? Myślałem, że zrobisz to sama.
- Draco, dobrze wiesz, że nie zdążę tego zrobić sama do jutra. Proszę, nie utrudniaj i weźmy się jak najszybciej do roboty. Chcę mieć to za sobą...
- Ej Granger, Granger... wiesz dobrze, że ryzykujesz pojawiając się w moim pokoju o tej porze.
- Wiem ale chyba nie mam innego wyjścia...
Hermiona weszła do środka i wiedziała, że będzie to jej błąd. Zaczęła się rozglądać i była pod wrażeniem. Pokój był cały w zielonych i srebrnych barwach. Wszystkie książki leżały idealnie ułożone na półkach. Jej wzrok przeniósł się na małą szufladę obok okna. Była w kolorze jasnej zieleni i nie wiadomo czemu odznaczała się najbardziej ze wszystkich mebli. Swoją prostotą przyciągała wzrok i zachwycała. Hermiona domyśliła się dlaczego była taka wyjątkowa... Stała na niej srebrna ramka a w niej włożone było zdjęcie Narcyzy Malfoy. Jedyną osobą ważną dla Draco była właśnie jego mama.  Gryfonka usiadła na łóżko i gdy spojrzała w górę ujrzała na suficie wielkiego węża.
- Nie spodziewałam się, że potrafisz tak urządzać pomieszczenia... - Hermiona lekko się uśmiechnęła.
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz.
- Może to i lepiej... nie wiem czy chciałabym wiedzieć o wszystkim. - dziewczyna wyraźne zaczynała drwić ze Ślizgona co zaczynało go denerwować.
- Sugerujesz coś?
- Nie... nic. Bierzmy się w końcu za te listy.
- Uważaj Granger...
- Już mi to mówiłeś. Dzisiaj...
- I jeszcze nie raz powiem.
- Domyślam się. Teraz jednak mamy ważniejsze sprawy, trzeba wysłać listy do każdego z domów i mieć nadzieję, że nikt jeszcze nie śpi.
- Jest dopiero po 20:00! Wątpię, że ktoś się już położył. No chyba, że tam u was w Gryffindorze... - Draco mówiąc to zaśmiał się i wiedział, że wkurzy to Hermione.
- Nie przeginaj Malfoy. Ty wyślesz wiadomość do Slytherinu i Hufflepuff a ja wezmę się za resztę.
- Wiesz co... pierwszy raz ktoś mi rozkazuje i ze względu na okoliczności udam, że wcale tego nie powiedziałaś.
- Przykro mi ale powiedziałam. Dobra... skończmy już to.
 Oboje w milczeniu zabrali się do roboty. Dosyć szybko skończyli i na ich szczęście dostali odpowiedzi. Nie spodziewali się tego, że tak dużo uczniów się zapisze. Na liście Gryffindoru znaleźli się m.in. Neville, Katie Bell, Lavender Brown, Seamus Finnigan, Dean Thomas i ( co wkurzyło Draco ) Ron Weasley. Ginny i Harry także się zapisali ale Hermiona wiedziała, że robią to tylko by jej pomóc i być przy niej. W Slytherinie też zapisało się wiele uczniów. Jednak najbardziej Gryfonkę zmartwiły dwie osoby: Blaise Zabini i Pansy Parkinson. Wiedziała, że będzie to trudna współpraca... z dwóch pozostałych domów lista była krótsza. Jednak mimo to mieli dużo pracy.
- No to teraz Weasley zobaczy co to znaczy mieć ze mną lekcje... To będzie jego najgorszy rok, nie odpuszczę.
- Draco daj już spokój! Mamy ich uczyć a nie gnębić...
- I będę go uczyć! Oj... będzie miał ze mną ciężko. - Malfoy zrobił minę jakby właśnie osiągnął jakiś sukces i był z siebie zadowolony.
Hermiona nie poruszała tego tematu. Sama była zła na Rona. Spojrzała na zegar. Była już 21:20 i postanowiła, że czas się zbierać.
- Gdzie się wybierasz Granger?
- Do siebie. Wydaje mi się, że skończyliśmy i nic tu po mnie.
- Mylisz się. Chyba zapomniałem cię poinformować, że jeżeli weszłaś do mojego pokoju to już z niego nie wyjdziesz. - Draco podszedł do jednej ze swoich szafek i wyciągnął Ognistą Whisky. - No chyba mi nie odmówisz? Zresztą... nie przyjmuję odmowy.
- Teraz będziesz musiał przyjąć.
- Nie wydaje mi się. Przypominam ci o naszym wczorajszym spotkaniu w łazience. Chyba nie chcesz żeby ktoś się o tym dowiedział.
- Malfoy, jesteś okropny.
Hermiona nie miała wyjścia. Nie chciała być tematem plotek w Hogwarcie a wiedziała, że Draco jest do wszystkiego zdolny. Poza tym podświadomie czuła, że chce zostać razem z nim. Całą noc...
Po wypiciu kilku kieliszków Ognistej, atmosfera między nimi całkiem się rozluźniła. Choć wydawało się to niemożliwe, siedzieli razem na łóżku i opowiadając sobie różne historie śmiali się i wygłupiali. Może to wina procentów? A może Malfoy robił to specjalnie aby dopiąć swego i wykorzystać Hermionę... Jednak Gryfonka wcale tak o tym nie myślała. Była po prostu szczęśliwa i pierwszy raz widziała TAKIEGO Dracona Malfoy'a. Być może tylko ona miała teraz szansę zobaczyć innego Draco. Mijała godzina za godziną a oni upijali się coraz bardziej zapominając o wszystkim co się między nimi działo. Tej nocy nie byli wrogami, można nawet rzec, że sprawiali wrażenie przyjaciół znających się od lat. Jednak w tej "przyjaźni" czuć było maleńką iskrę. Tak, tych dwoje coś do siebie ciągło, mimo że oni nie dopuszczali do siebie tego faktu. Gdy zegar wybił 2:00, zasnęli razem w objęciach...

wtorek, 9 kwietnia 2013

8. Sen

  Weasley rozsiadł się w fotelu i czuł jak przepełnia go złość. Wszyscy się od niego odwrócili. Dziewczyna, którą kochał wolała spotykać się z ich największym wrogiem. A Harry? Co on może wiedzieć? Jemu zawsze wszystko układa się wspaniale. Słynny Potter... mistrz quidditcha, bohater ratujący cały świat magii. W związku też nie ma źle.  Moja siostra jest nim oczarowana, a jak inaczej! Jej też zawrócił w głowie.  Wszyscy trzymają stronę Hermiony, nawet moja własna rodzina! Co ja w niej widziałem?! Podła szlama... odbiera mi wszystkich i przystawia się do Malfoy'a. Jeszcze mi za to zapłaci, przysięgam. Zapłaci za te wszystkie upokorzenia, zapłaci za złamane serce. 
- Ron co się z tobą dzieje? - Harry gdy tylko zobaczył przyjaciela siedzącego w pokoju wspólnym od razu postanowił wyjaśnić to co się ostatnio wydarzyło.
- Tak, ze mną... chyba powinieneś mi powiedzieć co z wami się dzieje? 
- Uspokój się, ostatnio nie jesteś sobą. Jak mogłeś podnieść rękę na Hermionę? Co ty wyprawiasz?!
Ron natychmiast wstał i podszedł do Harry'ego. Przepełniała go złość i chciał wyjąć różdżkę gdy przeszkodził mu potworny ból ręki. Pani Pomfrey  poskładała mu wszystkie kości, które połamał Malfoy jednak ból ciągle nie ustępował. 
- Odwal się. - rudy odwrócił się i poszedł do swojego pokoju.
Harry stał patrząc się w drzwi, którymi właśnie trzasnął Ron. Nigdy wcześniej go takiego nie widział. Nawet podczas szukania horkruksów był mniej wkurzony. Wtedy był zazdrosny o Hermionę a teraz? Może wszystkiemu winny jest Malfoy? Ale w takim razie czemu obraża się na własnego przyjaciela? Całkiem zaczęło mu odbijać. Przecież to jego wina, że stracił dziewczynę...  To jego wina, że Hermiona płakała. Harry czuł, że ich przyjaźń właśnie dobiega końca. Najbardziej martwił się jednak o przyjaciółkę. Nie podobało mu się, że zadaje się z najgorszym Ślizgonem jakiego widział Hogwart. 

**********

 Hermiona siedziała w swoim pokoju i myślała o tym co zdarzyło się w łazience. Był to dla niej cios, jednak najbardziej dziwiło ją to, że Draco niczego jej nie zrobił. Mimo tego jej nienawiść do niego zwiększyła się po tym wydarzeniu. Znała jego podłość, wiedziała do czego jest zdolny ale tego się nie spodziewała. Naiwna coraz bardziej wierzyła w jego słowa. Z każdą chwilą coraz bardziej łudziła się, że ten wredny Ślizogon się zmieni. Bez sensu. To Malfoy, nie mogła się dalej oszukiwać. On to ma we krwi... 
Dziewczyna była już zmęczona tym wszystkim, ciągły płacz i zmartwienia tylko ją osłabiały. Na szczęście szybko zasnęła. Jednak sny nie pozwalały jej spać spokojnie.

- Hermiono, ktoś na ciebie czeka.
- Mamo, jest środek nocy! Powiedz żeby sobie poszedł.
- Wydaje mi się, że to coś pilnego.
- Co może być tak pilnego żeby zawracać komuś głowę o 1 w nocy?!
- Po prostu zejdź na dół.
- Eh... już schodzę. Blaise...? Skąd się tu wziąłeś? 
- Hermiono, chyba musisz o czymś wiedzieć...
- Co się stało? Czemu masz taką minę? Blaise! O czym muszę wiedzieć?!
- Draco... on...
- Co on?!
- Przykro mi, naprawdę. Dzisiaj rano chciał żebym do ciebie przyszedł jeżeli... jeżeli on... po prostu weź ten list. Napisał go do ciebie już dawno, powinnaś go przeczytać.
- Nie, to nie prawda, on chyba nie... Blaise proszę, powiedz że to nieprawda! 
- On nie żyje.

Hermiona obudziła się zlana potem. Długo nie mogła się opanować. Serce waliło jej jak oszalałe, trudno jej było złapać oddech. Poszukała różdżkę i natychmiast zapaliła małą naftową lampę stojącą obok jej łóżka. Nadal trzęsła się ze strachu gdy nagle usłyszała pukanie do okna. Była przerażona, spojrzała na zegar. Była dopiero 23:00. Zbliżyła się do okna i zobaczyła małą sówkę. Trochę ją to uspokoiło i wpuściła ją do środka. Ptak wleciał i upuścił na jej łóżko zielony list... przypomniała sobie swój sen. Kolejny raz czuła jak przyśpiesza jej serce. 

Granger, poradziłaś sobie z ubraniem czy mam  przyjść ci w tym pomóc?  I nie krzycz już tyle bo inni próbują zasnąć. Ciekawi mnie tylko dlaczego  w tych krzykach słyszałem swoje imię... Aż tak się stęskniłaś?  Wiesz, wystarczyłaby jedna wiadomość.
                                                                                           D.M.

Cholera, Draco... coraz bardziej cię nienawidzę.   

********

- Miona, możemy porozmawiać?
- Nie teraz Harry, śpieszę się na śniadanie. - dziewczyna nadal przybita swoim snem czym prędzej chciała znaleźć się w Wielkiej Sali i w spokoju coś zjeść. Minęła przyjaciela i przyśpieszyła kroku.
- Hermiona! - Potter krzyknął na nią, był coraz bardziej zdenerwowany zachowaniem swoich przyjaciół. - Nie obchodzi mnie, że się śpieszysz. Musimy pogadać i to w tej chwili!
- Harry... co się stało? No dobrze, dasz mi chociaż 10 min?
- Ok, za 10 min w moim dormitorium.
Dziewczyna pobiegła szybko do sali gdzie jeszcze nie wszyscy się pojawili. Wzięła ze stołu kilka grzanek i poszła w stronę wieży Gryffindoru. Całą drogę zastanawiała się o co chodzi Harry'emu. Śpieszyła się i nie zwracała uwagi na przechodzących obok uczniów aż w końcu wpadła na jednego z nich. 
- Uważaj jak chodzisz!
- Wybacz Blaise, nie widziałam cię. - Hermiona wstała i zaczęła żałować, że trafiła na Zabiniego.
- To trzeba było z łaski swojej patrzeć przed siebie a nie taranować ludzi!
- Śpieszę się, nie zrobiłam tego specjalnie. Przepuść mnie, muszę iść. 
- Nic mnie to nie interesuje, że musisz iść. Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć. - Ślizgon złapał dziewczynę za nadgarstek tak mocno, że czuła przeszywający ból aż do ramienia. 
- Puść mnie... to boli. - Gryfonka próbowała się wyrywać ale wiedziała, że nic jej to nie da.
- I ma boleć! 
- Puść ją, niech idzie. - w głębi korytarza Hermiona zobaczyła znajomego blondyna.
- Co? Nie mów, że znowu będziesz bronił tą szlamę!
- Powiedziałem ci Diable, żebyś ją puścił. Skoro to szlama to nie powinieneś brudzić sobie nią rąk.
- Masz rację... - Blaise wypuścił wściekłą dziewczynę i zaczął wycierać sobie dłonie o szatę.
Draco przeszedł obok przyjaciela i podszedł do Hermiony. Spojrzał na nią z drwiącym uśmiechem czym jeszcze bardziej ją zdenerwował.
- Nienawidzę cię Malfoy.
- To dla mnie komplement Granger. - Ślizgon zaśmiał się i poszedł w stronę Wielkiej Sali a za nim ruszył Zabini.
Gryfonka była wściekła. Miała go już serdecznie dość. Weszła do pokoju Harry'ego cała roztrzęsiona.
- Zwariuję przez niego!
- Przez kogo? - Harry był zdziwiony zachowaniem Hermiony.
- Przez tego pieprzonego Malfoy'a! Nie chcę nawet go widzieć!
- Miona uspokój się, mam ważniejszą sprawę.
- Tak, niby jaką?
- Chodzi o Rona...
- Nie mam zamiaru o nim słuchać. - dziewczyna na myśl o nim jeszcze bardziej się zdenerwowała i chciała wyjść.
- Poczekaj! To naprawdę ważne. On się bardzo zmienił, nie wiem co się dzieje. Wczoraj chciał wyjąć różdżkę i walnąć we mnie zaklęciem ale przez złamaną rękę nie dał rady. Hermiona... martwi mnie to.
- Mnie jakoś nie bardzo, widocznie lubi niszczyć życie swoim "przyjaciołom".
- Właśnie... skoro jesteśmy jego przyjaciółmi to nie sądzisz, że powinniśmy mu pomóc? 
- Wiesz, ja już chyba się nie wliczam w grono jego znajomych ale wrogów. Poza tym gdyby nie Draco to wylądowałabym w skrzydle szpitalnym.
- Nie rozumiem...
- Czego nie rozumiesz? Przecież byłeś przy tym, wiesz co się wydarzyło.
- Nie o to mi chodzi. 
- Więc o co?!
- Jak tu weszłaś to powiedziałaś, że nie chcesz widzieć go na oczy, byłaś wściekła a teraz przyznałaś że cię obronił. - Harry usiadł w fotelu i czekał na jakieś wyjaśnienia.
- Nie to chciałam powiedzieć... 
- Tak? To ciekaw jestem co miałaś na myśli mówiąc "gdyby nie Draco..."? Czekaj... już nie jest pieprzonym Malfoy'em? Hermiona, czy wy mi możecie w końcu wyjaśnić co się dzieje?! Martwię się o ciebie, Ginny też a ty o niczym nam nie mówisz. Myślisz, że nie zauważyliśmy co się dzieje między tobą a Malfoy'em? Cały Hogwart o tym plotkuje! 
- Nic między nami się nie dzieje! Przepraszam Harry, opowiem ci wszystko tylko nie teraz. 
- Za chwilę zaczynają się lekcje więc lepiej się pośpieszmy. Nie myśl, że ci odpuściłem... po zajęciach przyjdę do ciebie i chcę się dowiedzieć wszystkiego!
- Zgoda. Pośpieszmy się bo zostało nam tylko 5 min. - Hermiona lekko się uśmiechnęła i pobiegli na lekcję.

****
- No super! Wszystko zajęte. Tylko dwa miejsca wolne...  - Hermiona rozejrzała się po klasie.
 Jedno miejsce było obok Rona a drugie... po stronie Ślizgonów tuż przed ławką gdzie siedział Draco z Blaisem.
- No... to co wybierasz? 
- Harry... chyba nie myślisz, że usiądę z Ronem?
- No racja, powodzenia.
- Dzięki, przyda mi się.
Hermiona podeszła do ławki gdzie było wolne miejsce obok jakiegoś Ślizgona. Znała go tylko z widzenia, nawet nie wiedziała jak się nazywa. Jednak nie to było problemem. Wiedziała, że Blaise nie da jej spokoju. Poza tym gdy Draco był w pobliżu nie mogła się na niczym skupić... 
- No proszę, przenosisz się na ciemną stronę Granger? Czy może nie możesz beze mnie żyć? 
- Zamknij się Malfoy.
- Uważaj na słowa Granger.
- Bo co? 
- Bo w końcu wszyscy się dowiedzą o wczorajszym wydarzeniu.  
- Nie zrobisz tego...
- Dobrze wiesz, że jestem zdolny do tego a nawet do gorszych rzeczy. Chcesz się przekonać?
- Nie mam na to najmniejszej ochoty. 
- To już nie mój problem, do szantażu także jestem zdolny. Pilnuj się, Granger.
No to mam kolejne zmartwienie... 

........................................................................................................

Miał być dopiero jutro ale miałam trochę wolnego czasu i napisałam wcześniej :)
Nie jestem z niego zbytnio zadowolona ale mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodoba.
Ponad 2 tys. wyświetleń, dzięki wieeeeelkie <3 
9 rozdział  pojawi się przez weekend :D

niedziela, 7 kwietnia 2013

7. Łazienka prefektów

- Stary co to było?!
- O co ci chodzi Blaise?
- O co?! O tą akcję ze szlamą! Na mózg ci padło żeby ją bronić? - Zabini był oburzony postawą przyjaciela.
- Daj mi spokój, chcę być sam. - Draco sam nie wiedział co się wydarzyło. Poszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko.
On ma rację. Co ja wyprawiam? Coś ze mną jest nie tak, przecież to szlama. Gdyby ojciec się o tym dowiedział... od razu rzucił by we mnie Cruciatusem, to pewne. Nie mogę dopuścić na związek z kimś takim jak Granger. Cholera! Ja nie mogę dopuścić na żaden związek! Nigdy mnie nie interesowały te wszystkie naiwne dziewczyny, które aż błagały mnie abym z nimi był. Żadna nigdy nie zawróciła mi w głowie, żadna nie była dla mnie ważna. Dla mnie to zawsze była zabawa i nadal jest, tylko że coś się zmienia... a raczej ktoś mnie zmienia. Nie... tylko nie to. Blaise ma rację, na mózg mi chyba padło myśleć o Gryfonce, tym bardziej o Granger. Co mnie tak do niej ciągnie? Za każdym razem tonę w jej czekoladowych oczach, ten jej uśmiech... to wszystko mnie intryguje. Jest jedną wielką zagadką, którą chcę odkryć. Może to jest powodem? W końcu zawsze dostaję to czego chcę, może za bardzo się uparłem aby ją zdobyć. Mam nadzieję, że to minie, inaczej sam się potraktuję Cruciatusem...

Tym czasem w pokoju Hermiony...

- Hermiona jak się czujesz?
- Już lepiej, dziękuję Ginny.
- No to może opowiesz mi teraz co się dzieje? - dziewczyna była zaniepokojona o swoją przyjaciółkę bo wiedziała, że coś jest nie tak... nie tak z nią i Malfoy'em.
- A co ma się dziać? Wszystko jest w porządku. - Hermiona skłamała i podeszła do swojej półki, z której wyciągła dwa piwa kremowe. - Eh... tak naprawdę to chyba muszę z tobą o czymś porozmawiać.
- Wiedziałam, chodzi o Draco?
- Niestety.
- Nie wiem czy chcę to usłyszeć...
- Wiesz... sama nie chciałabym tego słuchać. Ja nawet nie chcę o tym myśleć... Przepraszam, że cię w to wciągam ale chyba muszę to w końcu z siebie wyrzucić. - Hermiona posmutniała, sama myśl o tym co się ostatnio działo całkiem ją przygnębiała.
- Nie przepraszaj. Jestem twoją przyjaciółką i zawsze ci pomogę, wiesz o tym doskonale. I proszę, opowiedz mi wszystko co się stało.
Hermiona opowiedziała Ginny wszystko co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Poczuła ulgę kiedy w końcu to z siebie wyrzuciła ale bała się reakcji przyjaciółki.
- Wszystko jasne... ale czy ty... ty go kochasz prawda? - ruda zapytała się niepewnie ale spodziewała się jaka będzie odpowiedź.
- Nie wiem Ginny, naprawdę nie wiem. To wszystko miesza mi się w głowie. Z jednej strony go nienawidzę ale z drugiej...
- Ale z drugiej strony go kochasz...
- Nie. To nie tak... po prostu czuję się lepiej jak jest przy mnie, czuję ten spokój i bezpieczeństwo. Ja tak nie potrafię, przecież to nasz wróg, to Malfoy! Ginny, pomóż mi... wyciągnij mnie z tego, błagam. - Hermiona rozpłakała się, emocje wzięły w górę.
- Wiesz, że możesz na mnie liczyć. - Gryfonka podeszła do przyjaciółki i ją objęła. Nie mogła patrzeć na jej cierpienie. - Będzie dobrze.


Poniedziałek. Nowy tydzień, nowe wydarzenia. Hermiona obudziła się dość wcześnie i od razu poszła wziąć kąpiel. To ją zawsze uspokajało. Gdy zbliżała się już 7:00 ubrała na siebie szatę i zeszła na śniadanie. Po drodze spotkała Harry'ego i od razu poprawił jej się humor.
- Miona! Jak się czujesz?
- Dziękuję Harry, że się o mnie martwisz ale przysięgam, że jeszcze raz się ktoś o to zapyta a rzucę w nim jakimś zaklęciem.
- Przepraszam. Cieszę się, że poprawił ci się humor. Ale chyba musisz się pośpieszyć...
- Pośpieszyć? Mamy przecież jeszcze 10 min do śniadania.
- Ja tak... ale ty musisz się za chwilę stawić u profesor McGonagall, Malfoy nic ci nie powiedział?! - Harry był zdziwiony, że jego przyjaciółka o niczym nie wie.
- CO?! Nic mi nie mówił! Przeklęty Malfoy... No to muszę się pośpieszyć. Do zobaczenia na eliksirach.
Hermiona pożegnała się z Harry'm i czym prędzej pobiegła do gabinetu profesor McGonagall.
A niech cię Draco! Znowu coś knujesz! Przysięgam, tylko cię zobaczę a pożałujesz!
- Hej! Co jest? Na kogo tak narzekasz, Granger? Wyglądasz na wściekłą, Potter cię wkurzył? - Draco zaczął się śmiać widząc minę dziewczyny. - No przestań! Zaraz wybuchniesz z tej złości, haha !
- Malfoy! - Gryfonka zbliżyła się do niego z jeszcze bardziej groźną miną. Jednak gdy natknęła się na jego oczy... czuła, że cała złość zeszła a pojawił się ten przeklęty dreszcz. - Dlaczego to zrobiłeś...
- Co zrobiłem?
- Nieważne... daj mi spokój. - Hermiona nie chciała się z nim kłócić. Jedno jego spojrzenie przypomniało jej wczorajszy pocałunek.
- Nie no serio, o co ci chodzi Granger? Chyba nie o to co się wczoraj stało, co? W końcu ci się podobało. - Draco mówiąc to uśmiechnął się, jednak nie był to ten słodki uśmiech ale ten przeklęty uśmiech Malfoy'a oświadczający, że osiągnął to co chciał.
- Powiedziałam żebyś dał mi spokój, więc się odczep. - dziewczyna czuła, że łzy napływają jej do oczu ale na jej szczęście pojawiła się profesor McGonagall i wpuściła ich do swojego gabinetu.
- Mam do was tylko jedną sprawę. Nie chcę mieszać się w wasze prywatne relacje ale to co się wczoraj wydarzyło... naprawdę, nie wiem co się z wami dzieje! Panie Malfoy nie rozumiem jak mógł pan dopuścić się do czegoś takiego! To jest niewiarygodne, wszyscy na was patrzyli! Hermiono... mam nadzieję, że czujesz się już lepiej, tak?
- Tak, dziękuję pani profesor.
- Co?! Mi się obrywa a ona jest tak od razu usprawiedliwiona? - Draco oburzył się ale tak naprawdę to on sam martwił się o Gryfonkę.
- Dobrze wiem co się tam wydarzyło i nie widzę powodu aby obwiniać o to wszystko Hermionę, zresztą nie chce żadnego z was obwiniać. Ehh... chcę tylko was ostrzec że to jest ostatni raz kiedy przymykam oko na takie zachowanie. Teraz idźcie już na lekcję. A i jeszcze jedno... przyślij do mnie Wesley'a dobrze Hermiono? Jest w skrzydle szpitalnym ale myślę, że pani Pomfrey wypuści go już dzisiaj.
- Nie wiem czy to dobry pomysł pani pro...
- Ja to zrobię. - Draco przerwał dziewczynie, która była zdziwiona jego zachowaniem.
- Niech będzie, tylko bez żadnych kłótni!
- Postaram się, do widzenia.

- Czemu to zrobiłeś?
- Zwykłe dziękuję by wystarczyło Granger.
- Ale... eh... dziękuję Draco.
- Nie ma sprawy a teraz daj mi spokój z łaski swojej.
Ślizgon skręcił w korytarz i poszedł w stronę skrzydła szpitalnego, Hermiona natomiast zeszła do lochów i weszła do klasy. Lekcja już się zaczęła ale Snape nawet nie zwrócił na nią uwagi. Usiadła obok Ginny i próbowała skupić się na przygotowaniu eliksiru amortencji. Nie wychodziło jej to, zastanawiała się czemu Draco jeszcze nie wrócił...
Reszta lekcji minęła dość szybko. Malfoy pojawił się już podczas Historii Magii i  z tego co zauważyła odzyskał swój dobry humor. Hermiona nie myślała już o niczym innym jak tylko o kolejnej, długiej, odprężającej kąpieli. Czym prędzej pobiegła do swojego pokoju i odłożyła książki na półkę. Weszła do łazienki, ściągnęła szatę i rzuciła się do ogromnego basenu. To była jedna z najprzyjemniejszych rzeczy, do której dostęp mieli tylko prefekci. Gryfonka uwielbiała pływać, zanurzała się w wodzie i zapominała o wszystkich problemach. Siedziała w niej już ponad pół godziny gdy usłyszała, że ktoś otwiera drzwi.
- No nie, tylko nie to...
- Znowu ty?! - w drzwiach łazienki pojawił się przystojny blondyn.
- Wyjdź stąd Malfoy! - Hermiona była przerażona i czym prędzej owinęła się w ręcznik.
- Ani mi się śni przegapić taką okazję Granger... - na jego twarzy pojawił się kolejny podstępny uśmiech...
- Ja nie żartuję... wyjdź stąd.
- A jak nie? To co mi zrobisz? - Draco podszedł do niej i spojrzał głęboko w jej oczy.
- Przestań... - dziewczyna czuła się bezsilna. Jej ciało natychmiast przeszywał znany dreszcz...
- Dobrze wiesz, że nie przestanę. - Ślizgon nadal wpatrywał się w jej oczy ani na chwilę nie spuszczając wzroku.
Trwali tak przez dłuższą chwilę. Hermiona nie mogła się nawet wyrwać, była sparaliżowana jego wzrokiem. Nie chciała nawet myśleć o tym co się za chwilę stanie. Czuła jak ręcznik powoli zsuwa się z jej ciała. Draco był bardziej pewny siebie, przyciągnął dziewczynę łapiąc ją w talii. Szyderczo się uśmiechał, wiedział że Gryfonka nie jest w stanie przerwać tego co się teraz dzieje. Kolejny raz Draco Malfoy osiąga to co chce. To czego pragnie od kilku dni może mieć teraz na wyciągnięcie ręki. Ich twarze niemal się stykały. Hermiona próbowała się otrząsnąć ale nic z tego... Poczuła jak całuje ją w kącik ust. Serce biło jej coraz mocniej. Przymknęła oczy, z których zaczęły spływać łzy. Gdy odważyła się je otworzyć zobaczyła, że stoi sama. Rozejrzała się. Obok niej leżał ręcznik a w drzwiach zobaczyła blondyna uśmiechającego się w jej stronę.
- Nieziemski widok Granger. - puścił do niej oko i wyszedł.

............................................................................
Następny rozdział pojawi się już w środę więc długo nie będziecie czekać :)
Mam nadzieję, że ten wam się spodoba i nie będziecie źli że tak szybko wszystko się dzieje. Po prostu tak planowałam :)
KOLEJNY RAZ DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE <3
Zachęcają mnie do pisania, tak samo jak wszystkie wasze nominacje, dzięki wielkie!
Jak zauważyliście zmieniłam wygląd. Doszłam do wniosku, że teraz będzie się go lepiej czytało i teraz podoba mi się bardziej ^^
Miłego czytania! :)







poniedziałek, 1 kwietnia 2013

The Versatile Blogger

Zasady:
1. Podziękować nominującemu na blogu.
2. Ujawnić 7 faktów o sobie.
3. Nominować 10 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują.
4. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanego bloga.

Zostałam nominowana przez Kath<3, Mała i Lady Charlotte, bardzo bardzo dziękuję <3

7 faktów o mnie:
1. Mam najlepszą kuzynkę na świecie ^^
2. Z natury jestem samotnikiem.
3. Jestem marzycielką, uwielbiam w ciszy i spokoju wymyślać własne historie.
4. Mam 17 lat i chodzę do liceum ( kl. humanistyczno-prawna ) :)
5. Moimi ulubionymi postaciami z Harry'ego Potter'a są: Draco Malfoy i Syriusz Black *.-
6. Marzę o studiach dziennikarskich ( Kraków ) :D
7. Interesuję się Hiszpanią, a w szczególności Barceloną ;)

Blogi, które nominuję:
1. http://dramione-lovers.blogspot.com/
2. http://moja-wersja-idramione.blogspot.com/
3. http://dramione-historie.blogspot.com/
4. http://ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com/
5. http://dramioneblo.blogspot.com/
6. http://annother--reality.blogspot.com/
7. http://szkola-uczuc-dramione.blog.onet.pl/
8. http://karuzelauczucdramione.blogspot.com/
9. http://niesmiertelne-rzeczy.blogspot.com/
10. http://melodies-of-love.blogspot.com/




:)