czwartek, 25 lipca 2013

13. Powrót do przeszłości

- Harry? Co ty tutaj robisz? Jest już późno. - Rudowłosa zauważyła swojego chłopaka siedzącego w pokoju wspólnym gryfonów z kuflem kremowego piwa w ręce.
- Nie mogłem zasnąć. Ty też powinnaś już być w łóżku, szukałaś mnie?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Spojrzała na Harry'ego a z jej oczu spływały łzy, podeszła do chłopaka i mocno się w niego wtuliła.
- Harry, czy ten wyjazd jest konieczny?
- Niestety tak. - Wybraniec delikatnie uniósł podbródek swojej dziewczyny tak aby spojrzała na niego. - Ginny, obiecuję ci, że wrócę jak najszybciej.
- Ale Harry! Co jeśli...
- Ciii. Nic mi nie będzie. - Chłopak przytulił ją do siebie jeszcze mocniej. - Wyjeżdżam dopiero po świętach a teraz mamy inny problem na głowie.
- O czym ty mówisz? - Ginny spojrzała na niego i zobaczyła delikatny uśmiech na jego twarzy.
- Nie o czym, ale o kim. Krum tutaj jest.
- Co?! Ale Hermiona i on... no to się porobiło.
- Nie martw się mam już plan. Trzeba będzie tylko trzymać słynnego Wiktora z daleka od Hermiony a tym bardziej od naszego jakże sławnego Ślizgona.



 Sobota. Dzień uwielbiany przez wszystkich uczniów Hogwartu, no... może poza Hermioną. Zapowiadało się słonecznie mimo tego, że zaczął się już październik. Pewna Gryfonka obudziła się w swoim prywatnym dormitorium wyjątkowo wcześnie. Do śniadania zostały dwie godziny więc postanowiła wziąć długą i odprężającą kąpiel. Zabezpieczyła łazienkę zaklęciami wyciszającymi i od razu pogrążyła się w myślach. Przypomniała sobie wczorajszy wieczór i  poczuła dziwne ukłucie w sercu. Tyle problemów ich czeka w tym ostatnim roku. Harry wyjeżdża zaraz po świętach i ciągle nie dowiedziała się dlaczego. Bała się o niego, był dla niej jak brat. Może za bardzo panikuje? W końcu to tylko miesiąc i na pewno ciężej będzie znosić to Ginny, przy której będzie musiała być jak najczęściej. Postanowiła jednak, że będzie się tym zastanawiać dopiero po rozmowie z Harry'm. Kolejną osobą, która zajmowała jej myśli był Ron. Nie miała pojęcia co zrobić. Przeprosić i spróbować się pogodzić czy po prostu go zignorować? Nie. On był jej przyjacielem, chłopakiem. Nie wyszło im ale łączyła ich wieloletnia przyjaźń i wiedziała, że będzie żałować jeżeli nie spróbuje chociaż z nim porozmawiać. A co z Krumem? Kolejny problem. Prawda była taka, że to co ich kiedyś łączyło nie ma teraz żadnego znaczenia. Ona go nawet nie kochała, była mu wdzięczna za to, że jako pierwszy zauważył w niej piękną dziewczynę. Jej pierwsze uczucie było wywołane przez Rona jednak i to nie można było nazwać prawdziwą miłością. Zawsze marzyła o kimś kto wywoła na jej twarzy uśmiech za każdym razem gdy o nim pomyśli. Ktoś kto do prowadzi do tego, że będzie zasypiała i budziła się z jego imieniem na ustach, sprawi że poczuje się wyjątkowa i każdym dotykiem wywoła u niej te przysłowiowe "motylki w brzuchu". Ale zaraz... czy tego właśnie nie robi niejaki Ślizgon? No właśnie, ostatni z jej problemów to Draco. Jego zaręczyny, ojciec, tajemnice. No i ten jego pewny siebie uśmiech. Czy ona coś do niego czuje? Czy to możliwe, że całe sześć lat nienawiści poszło w zapomnienie? Nie! Nie całkiem. Ale choćby chciała to nie uwolni się od niego, przecież mają tyle wspólnych obowiązków. No właśnie, obowiązki! W poniedziałek zaczynają się pierwsze lekcje wyrównawcze a oni o tym zapomnieli! Hermiona czym prędzej ubrała się i pobiegła do Wielkiej Sali z nadzieją odnalezienia Malfoy'a gdzieś po drodze.


Draco zmierzał powoli na śniadanie. W głowie miał tylko mętlik związany przede wszystkim z jego ojcem i zaręczynami. Wiedział, że nie zrobi tego co mu kazano ale obawia się konsekwencji. Gdy wszedł do Wielkiej Sali spojrzał na stół Gryfonów. Nigdzie nie ujrzał burzy brązowych loków i usiadł na swoim miejscu obok Blaise'a i Pansy.
- Widzę Smoku, ze się nie wyspałeś. No... załatwiliście wczoraj to COŚ? - Czarnoskóry chłopak powstrzymywał się od śmiechu widząc zmęczoną twarz i groźne spojrzenie przyjaciela. Nie uszło to uwadze pannie Parkinson, która patrzyła się to na Smoka to na Diabła i wyczekiwała od nich jakichkolwiek wyjaśnień.
- Zabini, jeszcze jedno słowo a cię zabiję.
- No co ty Smoku! Chcesz zabić jedynego świadka? - Blaise już nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem zwracając na siebie uwagę połowy Ślizgonów.
- O czym wy mówicie? - W końcu odezwała się Pansy.
- No bo widzisz Pan. - Diabeł objął ramieniem przyjaciółkę i zrobił najbardziej poważną minę jaką potrafił. - Nasz Smoczek widocznie znalazł sobie nowy obiekt zainteresowań.
- Nic nowego. - Parkinson przewróciła oczami i zrzuciła rękę Blaise'a. Była chyba jedyną dziewczyną w Slytherinie, która nie wzdychała na widok boskiego Dracona Malfoy'a. Od zawsze był jej przyjacielem tak samo jak Zabini i nigdy nie spojrzała na nich jako "obiekty pożądania".  - No, która tym razem się na tobie uwiesiła Draco?
Blondyn spojrzał na przyjaciela z chęcią mordu i ostrzeżeniem, że ma siedzieć cicho na co Diabeł tylko wzruszył ramionami. Dziewczyna widząc ich dziwne zachowanie tylko westchnęła zrezygnowana.
- Dobra. Może i wolę nie wiedzieć. Mam tylko nadzieję, że to nie któraś z Greengrass bo osobiście dorzucę ci jakiegoś świństwa do soku, Draco.
Zabini kolejny raz tłumił w sobie śmiech a Draco posłał Pansy uśmiech, który miał wyrażać wdzięczność że nie wypytywała się już o nic. Do końca śniadania Blaise zajmował ich swoimi opowieściami i nikt już nie poruszył tematu dziwnego zachowania blondyna. Sam przestał już o tym myśleć i zajął się sprzeczką z Diabłem. Gdy chciał już wstać i wrócić do swojego dormitorium odruchowo spojrzał na Gryfonów. Granger. Nieświadomie wpatrywał się w to jak jest pochłonięta rozmową z rudą przyjaciółką. Na jej twarzy widać było szeroki uśmiech co poprawiło mu humor. Mógłby ją tak obserwować cały dzień ale coś mu zakłóciło ten wspaniały widok.
- Smoku! Wróć na ziemie stary! - Blaise kiwał ręką przed jego twarzą.
- Co? Blaise przecież cię słucham.
- No tak, pytałem właśnie jakie masz plany na dzisiaj a ty gapisz się w jeden punkt jak zahipnotyzowany. - Zabini spojrzał w stronę, w którą jeszcze chwilę temu wpatrywał się Malfoy i tylko pokiwał głową z lekkim uśmiechem na ustach. - Wiesz, bo jeszcze pomyślę że chcesz się przenieść do szlachetnych Gryfiaków. - Zabini spoważniał i zaczął mówić oficjalnym tonem naśladując starą Tiarę Przydziału. - Tak, Draco Malfoy. Jedyny syn Lucjusza i Narcyzy, arystokrata z szanującego się rodu czystej krwi. Obiekt westchnień większości Hogwarckich dziewczyn, łamacz serc, przyjaciel boskiego i zabójczo przystojnego Blaise'a Zabini...
- Człowieku, bo ci jeszcze ego za bardzo podskoczy. - Draco miał już dość wygłupów swojego przyjaciela i zaczął zbierać się do wyjścia gdy do Wielkiej Sali wpadła setka sów z nową pocztą. Niechętnie usiadł na miejscu i czekał na swoją płomykówkę.
Pansy przyglądała się całemu temu zdarzeniu i była w szoku. Dobrze wiedziała gdzie zapatrzył się jej przyjaciel. Nie mogła tego zrozumieć, jakim cudem patrzył się na szlamę Granger? Niemożliwe, że aż tak się zmienił. No ale przynajmniej to nie była żadna z Greengrass...
Draco spojrzał na pierwszą stronę Proroka Codziennego i poczuł jak ogarnia go niepokój.


JEDNA Z NAJBARDZIEJ SZANOWANYCH RODZIN CZYSTEJ KRWI PODEJRZANA O MORDERSTWO

Jak donosi nasza wspaniała reporterka - Rita Skeeter, wczorajszego wieczoru doszło do tragedii. Niedaleko dworku Malfoy Manor ( patrz str. 15 ) znaleziono ciało mugolskiego mężczyzny. Wszystko wskazuje na to, że ktoś rzucił na niego zaklęcie niewybaczalne. Jedyny świadek tego wydarzenia, którego imienia nie możemy zdradzić doniósł Ministerstwu Magii, że wie kim był morderca. Podejrzany czeka na wyrok, który wyda Wizengamot już we wtorek. Według naszych źródeł winny za ten czyn jest nie kto inny jak członek szanującego się do wielu lat rodu czystej krwi - Lucjusz Malfoy, były śmierciożerca i Przewodniczący Rady Nadzorczej Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. 


Wszyscy uczniowie po przeczytaniu artykułu spojrzeli na Draco. Blaise i Pansy z niepokojem czekali na jego reakcję. Blondyn wyglądał na nieobecnego i wpatrywał się ślepo w artykuł, zastanawiał się.
- No to się porobiło. - Blaise chciał przerwać tą niezręczną ciszę a Pansy już chciała coś powiedzieć aby dodać otuchy przyjacielowi ale zrezygnowała widząc jego zachowanie. Draco Malfoy, w którego wszyscy uczniowie domu węża wpatrywali się z osłupieniem uśmiechnął się i wstał od stołu.
- Wiesz co Pansy, wydaje mi się że on ostatnio zaczął coś brać bo zachowuje się co najmniej dziwnie. - Zabini patrzył jak jego przyjaciel pewnym krokiem wychodzi z Sali a chwilę potem to samo robi pewna Gryfonka.



Hermiona była zajęta rozmową z Ginny, która bez przerwy nawijała o zbliżającym się balu. Razem obmyślały jaki będzie jego temat przewodni gdy nagle uwagę brunetki przykuł przeszywający ją wzrok Malfoy'a. Pochlebiało jej to ale i zaczynało niepokoić. Nie miała wiele czasu aby o tym rozmyślać bo w Wielkiej Sali zrobił się hałas spowodowany chmarą sów. Szybko pochwyciła jeden egzemplarz Proroka Codziennego i zaczęła czytać. Przeszył ją dziwny dreszcz i nieświadomie spojrzała na stół Ślizgonów. Widziała skupienie na jego twarzy, które po chwili zamieniło się w uśmiech. Gdy zobaczyła, że Malfoy wstaje i wychodzi z Sali bez wahania zrobiła to samo.
- Miona gdzie idziesz?
- Harry, jak przeczytasz to się dowiesz. - Hermiona podsunęła przyjacielowi gazetę i wybiegła z Wielkiej Sali.
Podążała pustymi korytarzami a w głowie kłębiło jej się wiele pytań, na które nie mogła sobie odpowiedzieć. Przystanęła i zaczęła zastanawiać się gdzie mógł pójść Malfoy. Chciała sprawdzić w jego dormitorium ale coś wpadło jej do głowy. Uśmiechnęła się i szybko zmierzała schodami do Wieży Wschodniej. Zatrzymała się dopiero przed wielkimi drzwiami, za którymi słychać było pohukiwanie sów. Teraz w jej głowie pojawiło się jeszcze więcej pytań niż wcześniej. A jeżeli go tutaj nie ma? Może chce być teraz sam? Dlaczego w ogóle postanowiła za nim pójść? Nie. Jak będzie się tak zastanawiać to w końcu zrezygnuje. Popchnęła drzwi prowadzące do sowiarni i niepewnie weszła do środka. Rozejrzała się ale nie zauważyła nikogo. No tak, jednak się myliła i wcale go tu nie ma.
- Skąd wiedziałaś, Granger?
Gryfonka odwróciła się i natknęła na tak dobrze znane jej stalowe oczy. Ku jej zdziwieniu nie było w nich smutku a raczej... radość?
- Ja... skąd wiesz, że cię szukałam? - Hermiona udawała oburzoną ale Draco tylko się roześmiał widząc jej minę.
- Granger, Granger. Zadziwiasz mnie, dowiem się skąd wiedziałaś że będę w sowiarni?
- Domyśliłam się, że pierwsze co zrobisz to wyślesz list do matki.
- Mądre. - Kąciki jego ust lekko podniosły się w górę. Podszedł do dziewczyny i delikatnie pogładził ją po policzku. - Wiem, że mnie szukałaś ale nie potrzebnie, wcale się nie zmartwiłem tym artykułem. Wręcz przeciwnie, ale jeszcze nie czas abym ci o tym mówił. - Blondyn odwrócił się i zmierzał w kierunku wyjścia ale głos Hermiony go zatrzymał.
- Draco! Musimy porozmawiać o...
- Czekaj na mnie po obiedzie. - Przerwał jej i szybko wyszedł. Nie wiedział czemu ale właśnie tego pragnął najbardziej... tego żeby ona jako pierwsza wyszła za nim i go znalazła.


Oszołomiona Hermiona stała pośrodku sowiarni i zastanawiała się nad sensem jego słów - "jeszcze nie czas abym ci o tym mówił." O co mu chodzi? Wyszła na korytarz i zmierzała w stronę swojego dormitorium ciągle myśląc o tym co zaszło. Gdy była już przed obrazem i chciała wypowiedzieć hasło poczuła jak ktoś łapie ją za rękę. Odwróciła się i na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Mieliśmy porozmawiać. - Wiktor Krum odezwał się do niej z lekkim niezadowoleniem w głosie.
- Wybacz Wiktor, nie mam teraz na to ochoty i jestem zmęczona. - Dziewczyna wyrwała się z uścisku Bułgara i otworzyła usta z zamiarem wypowiedzenia hasła ale zdała sobie sprawę z tego, że wtedy Krum go usłyszy. Jednak on wcale nie zamierzał odejść.
- Zmęczona? Jest sobota rano, czym możesz być zmęczona?
- To nie jest twoja sprawa a teraz odejdź z łaski swojej bo nie chce z nikim rozmawiać.
- Nawet nie ciekawi cię dlaczego tu jestem?
- Jakoś nie bardzo, domyślam się że to wymiana uczniów.
- A nie zdziwiło cię, że jestem od ciebie starszy i dawno skończyłem szkołę?
Hermiona zamilkła. Miał rację, jest od niej starszy i na pewno nie uczęszcza już do Durmstrangu. W takim razie skąd się tu znalazł i dlaczego nikogo nie zastanawia jego obecność?
- Ja... nie pomyślałam o tym, wybacz.
- Po prostu już całkiem o mnie zapomniałaś. - Krum wbił wzrok w podłogę i posmutniał. - W takim razie wybacz, że się narzucałem. Już nie będę. - Mówiąc to odwrócił się z zamiarem opuszczenia Wieży Wschodniej.
- Wiktor, zaczekaj!
Nic to nie dało, Bułgar nie zamierzał się odwrócić i zniknął z pola widzenia.
- Nie no, czy ja mam jeszcze dość problemów? Concordia.
Obraz odsunął się a Hermiona weszła do Pokoju Wspólnego. Był pusty. Gdy otworzyła drzwi do swojego pokoju  przeraziła się. Po chwili jednak na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Co ty tutaj robisz Harry? I jak wszedłeś? - Gryfonka usiadła na łóżku obok swojego przyjaciela i cieszyła się, że może z nim w końcu porozmawiać.
- Muszę z tobą porozmawiać Miona. A jak tutaj wszedłem to już moja tajemnica. - Wybraniec uśmiechnął się do brunetki i wyczarował dwa kufla piwa kremowego.
- Jesteś niemożliwy Harry. Pierwsze chciałam cię przeprosić. Nie zapytałam się wczoraj dlaczego musisz wyjechać i zostawiłam cię samego.
- Miona spokojnie, przecież się nie gniewam. No i nie samego bo z Malfoy'em. - Potter upił łyk ze swojego kufla i ciężko westchnął. - Właśnie dlatego tu jestem, chcę ci powiedzieć dlaczego wyjeżdżam. - Hermiona kiwnęła głową na znak, że rozumie więc kontynuował. - Ta sprawa z Crouch'em to wcale nie są żadne wymysły Hermiono. On naprawdę uciekł i jest niebezpieczny. Aurorzy robią co w ich mocy ale on dobrze się ukrywa, wiadomo tylko że jest gdzieś w Bułgarii i dlatego tam jadę. On będzie chciał zniszczyć mnie i ujawni się tylko wtedy gdy ja będę w pobliżu.
Gdy Harry skończył, Hermiona otworzyła usta z niedowierzaniem i poczuła jak ogarnia ją smutek.
- Harry, jadę z tobą. Nie zostawię cię, zawsze przecież razem przez wszystko przechodziliśmy!
- Hermiona nie. To jest moje zadanie i nie chcę cię na nic narażać. Poza tym ty musisz zostać tutaj i zająć się Ginny. - Dziewczyna rzuciła mu się na szyję i mocno przytuliła. A zapowiadał się taki wspaniały rok... - Miona proszę cię uważaj na Rona. Nie wiem co się z nim dzieje ale mam nadzieję, że się opamięta i cię przeprosi.
- Nie martw się, nic mi nie zrobi. Prędzej ja jemu. - Na samą myśl o Ronie opanowywała ją złość.
- No jasne, chyba prędzej Malfoy mu coś zrobi. - Harry zaśmiał się i puścił oko przyjaciółce na co ta się zarumieniła.
- Nie wiem o czym ty mówisz.
- No już przestań, chodźmy na obiad bo zostało zaledwie dziesięć minut. Na Merlina, jak ten czas szybko leci. A właśnie... jak tam Malfoy?
Wyszli razem z dormitorium a Hermiona opowiedziała mu wszystko co wydarzyło się w sowiarni.


W Wielkiej Sali było już pełno jednak Hermiona nigdzie nie dostrzegła blond czupryny Ślizgona. Nie zjawił się do końca obiadu a dziewczyna zastanawiała się czy coś się stało czy po prostu zapomniał o ich spotkaniu. Szybko wybiegła z Sali i zmierzała w stronę wieży. Gdy weszła do Pokoju Wspólnego Prefektów odetchnęła z ulgą. Blondyn stał z założonymi rękami i opierał się o framugę. Na jego ustach widniał Ślizgoński uśmiech.
- Dłużej się nie dało Granger?
- Przestań Malfoy. Czemu cię nie było w Sali? Kazałeś mi czekać i nawet nie powiedziałeś gdzie! I co cię tak na Merlina cieszy?!
- Ty Granger. Idziemy.
- Mogę wiedzieć dokąd?
- Dowiesz się na miejscu.
Hermiona nie zdążyła już nic odpowiedzieć bo Malfoy pociągnął ją za rękę i wyprowadził na korytarz. Szli w milczeniu, każdy nad czymś się zastanawiał. Dopiero gdy znaleźli się niedaleko Zakazanego Lasu Gryfonka domyśliła się gdzie zmierzają - nad jezioro. Zdziwiło ją, że zatrzymali się w miejscu gdzie pierwszy raz w miarę normalnie ze sobą rozmawiali.
- No Granger, jesteśmy. Przypominasz sobie to miejsce?
- Niestety. Mogę się dowiedzieć dlaczego zaprowadziłeś mnie akurat tutaj?
- Sam nie wiem. - Draco wpatrywał się w jezioro i uśmiechnął się. Rozłożył się na trawie i tym razem patrzył  w niebo.
- Zaskakujesz mnie czasami. - Hermiona spojrzała dziwnie na Malfoy'a ale położyła się obok niego w bezpiecznej dla niej odległości co wywołało na twarzy Ślizgona jeszcze większy uśmiech.
- Nie bardziej niż ty mnie. Dalej nie rozumiem jakim cudem znalazłaś mnie w tej sowiarni.
- Już ci mówiłam. Ale mimo tego dalej nie potrafię cię zrozumieć Draco... Za dużo w tobie tajemnic.
- No cóż taka już moja natura. Nawet sam nie potrafię czasami siebie zrozumieć. Chyba tylko Blaise wie o mnie więcej niż ja sam. - Hermiona milczała, nie pasowało mu to. Zabrał ją tutaj aby wreszcie porozmawiać z nią sam na sam, tak żeby nikt im nie przerwał. - Ale zgoda Granger. Pytaj o co chcesz i jeżeli będę mógł, odpowiem. Tylko nie licz, że dowiesz się wszystkiego. - Draco zaśmiał się widząc zdziwioną minę dziewczyny i czekał na to co powie.
- Skąd mogę mieć pewność, że odpowiesz mi szczerze?
- Będziesz musiała mi zaufać.
 Hermiona przez dłuższy czas zastanawiała się o co może się zapytać. Tyle ją ciekawiło a teraz nagle nie ma pojęcia czego chce się od niego dowiedzieć. W końcu zauważyła, że zbyt długo milczy i poruszyła pierwszą sprawę jaka przyszła jej do głowy.
- Łączy cię coś z Parkinson?
Malfoy uśmiechnął się gdy to usłyszał. Dał jej możliwość zapytania o co chce a ona zadaje tak banalne pytanie.
- Nie. To tylko przyjaciółka, znaczy dla mnie tyle samo co dla ciebie Wybraniec Potter.
Ta odpowiedź, nie wiadomo dlaczego, całkowicie ją usatysfakcjonowała. Od zawsze myślała, że byli kiedyś parą ale widocznie się myliła. Poczuła się teraz pewniej i zadawała mu pytania o błahe sprawy, na które bez wahania odpowiadał. Było jednak kilka pytań, które kłębiły się w jej głowie ale bała się odpowiedzi. Ale co jej szkodzi zaryzykować? To Malfoy. Co najwyżej przestanie z nim rozmawiać, przez sześć lat znosiła jego obelgi więc teraz nie zrobiłyby na niej wrażenia. Chyba... Po chwili milczenia w końcu się odważyła.
- Dlaczego to robisz?
- Co niby robię Granger?
- Rozmawiasz ze mną, zachowujesz się normalnie. Chyba nie zapomniałeś tak nagle o tych sześciu latach nienawiści.
- Nie wiem. Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie, przynajmniej nie teraz. - Zasmuciła ją ta odpowiedź ale nie chciała dać tego po sobie poznać.
- Draco jeszcze jedno... Czy ty byłeś kiedyś zakochany?
Zdziwiła go tym pytaniem. Kiedyś odpowiedź na nie byłaby prosta a teraz zaczął się nad tym zastanawiać. Czy to możliwe, że jakiejś dziewczynie udałoby się wedrzeć w jego lodowate serce? Miał ich przecież tak wiele a żadna tego nie dokonała.
- Nie. Już ci mówiłem Granger, że nie wiem co to miłość.
Hermiona milczała. Bała się takiej odpowiedzi i nienawidziła siebie, że poczuła coś do tego arystokraty. Podniosła się i poczuła jak do jej oczu napływały łzy. Próbowała to zakryć ale na marne, Draco to zauważył. Zdziwiło go to, zastanawiał się co mogło wywołać u niej ten smutek aż w końcu przyszła mu do głowy jego odpowiedź na ostatnie pytanie. Poczuł się dziwnie, czy to możliwe że ona na coś liczyła? Podniósł się i kucnął przed nią. Próbowała być silna i nie pokazać żadnych uczuć. Uśmiechnął się. Nie była taka jak inne dziewczyny, które same rzucały się na niego przy pierwszej lepszej okazji. Była tajemnicza i wytrwała. Delikatnie objął jej twarz dłońmi i zmusił aby na niego spojrzała. Ten ciepły wzrok przenosił go w nieznany świat, w chwilę zapomnienia. Bez wahania złożył na jej ustach delikatny pocałunek i pogłębił go widząc, że się nie odsunęła. Poczuł się tak jakby odkrywał ją na nowo. Ten pocałunek różnił się od ich pierwszego ale był równie niezwykły. Czuł jak powoli zatraca się w marzeniach aż w końcu delikatnie się od niej odsunął i wytarł spływające po jej policzkach łzy. Patrzyła na niego i czekała na jakieś wyjaśnienie.
- Widzisz Granger, nie wiem czy kiedykolwiek się zakocham ale jedno jest pewne. Wywołałaś u mnie uczucie, którego nigdy wcześniej nie znałem.

6 komentarzy:

  1. "- Widzisz Granger, nie wiem czy kiedykolwiek się zakocham ale jedno jest pewne. Wywołałaś u mnie uczucie, którego nigdy wcześniej nie znałem." awwwwww, cudowny koniec. <3

    +zapraszam do siebie, gdzie jak na razie tylko sam prolog, ale mam nadzieję, że Cię zainteresuje http://dramioneslove.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział przecudowny ♥ Końcówka, to już w ogóle przebiła wszystko inne :)
    Uwielbiam twoje opowiadanie i mam nadzieję, że nowa notka ukaże się jak najszybciej :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To co na koniec powiedział Draco wywołało na moich ustach wielki uśmiech.
    Teraz zdecydowanie czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooch, końcówka mnie tak rozczuliła, że aż się sama zdziwiłam ;33 to takie kochane ❤ piszesz świetnie, naprawdę, ale mogłabyś dodawać trochę dłużej rozdziały, no i oczywiście trochę częściej. Blog jest poza tym genialny, więc dodaj szybko nn! 😘

    OdpowiedzUsuń

:)