piątek, 19 lipca 2013

12 cz.2 Nowe zmartwienia

 W pokoju wspólnym prefektów zapanowała cisza. Hermiona była pewna, że za chwile jej przyjaciel wybuchnie śmiechem i powie "mam was!". Nic takiego się nie stało, Harry milczał a na jego twarzy można było dostrzec smutek i przygnębienie. Ale co takiego mogło się dziać? Przecież Voldemort nie żyje!
- Harry chyba nie mówisz poważnie. Żartujesz prawda?
- Obawiam się Miona, że to żadne żarty. - Potter ze zdenerwowania zaczął przecierać swoje okulary. - Pierwszej nocy w Hogwarcie odwiedził mnie skrzat, Mrużka. Była cała roztrzęsiona i powtarzała coś o nowym potężnym czarodzieju, który przejmie władzę po Voldemorcie. Domyślam się kto to jest, to...
- Barty Crouch.
- Junior. Tak Malfoy, podejrzewam właśnie jego.
- Co?! O czym wy mówicie? Przecież Crouch jest w Azkabanie! - Hermiona była pewna, że ich domysły to bzdury i nie ma żadnego niebezpieczeństwa.
- Mylisz się Granger, kolejny raz udało mu się upozorować własną śmierć.
- Ale... jego matka nie żyję! Nie mogła mu kolejny raz pomóc!
- To prawda. - Draco wstał i podszedł do okna. Wpatrywał się bezmyślnie w jeden punkt. Harry milczał, coś mu nie pasowało ale nie chciał nikogo straszyć swoimi podejrzeniami. Czekał cierpliwie na jakieś wytłumaczenie ze strony ślizgona. Ten natomiast odwrócił się i spojrzał w przerażone oczy Hermiony. One powodowały u niego wyrzuty sumienia. Widział w nich swoje cierpienie i bezsilność. Wszystko co ciążyło na jego sercu kryło się w jej oczach. Dlaczego? Był kiedyś śmierciożercą i musiał znosić każde cierpienia. Musiał patrzyć na śmierć z obojętnością. Życie nauczyło go, że nie wolno okazywać choćby najmniejszej słabości czy litości nad tymi, którzy zdradzali czystą krew. Wróć. To nie życie, to jego ojciec go tego nauczył. On i sam Lord Voldemort.
- Draco... - Hermiona odważyła się w końcu odezwać. Niepokoiło ją to co się działo a w jej oczach zaczęły lśnić łzy. To one spowodowały, że blondyn się opamiętał.
- Ktoś inny mu pomógł. - Mówiąc to opadł bezwładnie na fotel a w jego ręce pojawiła się szklanka Ognistej.
- Nie wierzę, to są zwykłe i nic nie warte domysły! Ministerstwo zapewniło większą ochronę w Azkabanie! Nikt się z niego nie wyrwie, a tym bardziej nie ktoś taki jak Crouch! Poza tym skąd ty możesz to wiedzieć, Malfoy?!
- Granger, byłem śmierciożercą... jednym z nich. Byłem tam kiedy bezlitośnie zabijali, patrzyłem na wszystkich niewinnych mugoli! Mój ojciec był jednym z najważniejszych i wiedział o każdym z tego parszywego stowarzyszenia. Pojmij to w końcu!
Draco nie panował nad sobą, ponosiły go negatywne emocje i nie wie dlaczego wszystkie odbijały się na dziewczynie. Tym razem nie odważył się nawet na nią spojrzeć, wiedział że będzie na niego wściekła i mu tego nie wybaczy. Ale co ona myślała? Dobrze wiedziała, że należał do śmierciożerców więc nie powinna być teraz zdziwiona jego słowami. Niestety, Hermiona wstała i poszła do swojego pokoju trzaskając drzwiami. To było dla niej zbyt wiele. Harry chciał dołączyć do niej i ją jakoś pocieszyć ale zrozumiał, że to nie będzie miało sensu. Musi to przemyśleć i się z tym pogodzić, sama... On też potrzebował na to czasu.
- Malfoy ty wiesz kto mu pomógł, racja?
- Nie wiem Potter. Ale się domyślam...


Zapłakana dziewczyna siedziała na parapecie w swoim pokoju i spoglądała w dal. Nie mogła zasnąć, za dużo myśli kłębiło się w jej głowie. Zbyt wiele niewyjaśnionych sytuacji, domysłów. Sama już nie wiedziała czy myśli o dziwnej sprawie Crouch'a czy o Draco. Miała wyrzuty sumienia ale brak jej było odwagi aby wrócić do pokoju wspólnego i go przeprosić. Ciągle widziała jego smutne oczy. Tak, to było spojrzenie pełne smutku i cierpienia. Malfoy może potrafi ukryć każde zmartwienie ale nie wie, że jego oczy zdradzają najwięcej. Było już późno i czuła jak powoli zmaga ją sen. Ale zaraz... Harry wspomniał, że wyjeżdża do Bułgarii! Jak mogła tak wyjść i nie zapytać go o to? Wiedziała, że nie zostawi tej sprawy i już zmierzała w stronę drzwi gdy usłyszała pukanie. Tak bardzo chciała, żeby to był jej przyjaciel...
- Cześć Hermijona, dawno się nie widzieliśmy.



- Smoku uspokój się! Mów szybko co się dzieje bo jest późno a nie mam zamiaru zarobić kolejnego szlabanu u Snape'a.
- Blaise... Twój ojciec dalej siedzi w Ministerstwie?
- No raczej. Ale do czego on ci jest potrzebny?
- Źle się dzieje Diable, bardzo źle. - Draco usiadł w swoim fotelu i wyjął szklanki z Ognistą. - Crouch uciekł z Azkabanu.
- Co?! To niemożliwe, mój ojciec wiedziałby o tym.
- I prawdopodobnie wie ale nie może mówić. Ministerstwo pewnie chce potajemnie załatwić tą sprawę.
- Ale skąd ty o tym wiesz?
- Potter. Wyjeżdża do Bułgarii, podejrzewają że właśnie tam ukrywa się Crouch i tylko jemu uda się go wytropić. Robią z niego przynętę.
- No to po nim. Crouch jest szurnięty i zdolny do wszystkiego. Nasz Wybraniec nie będzie miał lekko ale cóż, przynajmniej już nie będzie takim bohaterem. - Blaise uśmiechnął się ale zauważył, że jego przyjaciel ma poważną minę.
- Tak czy inaczej to już nie będzie taka tajemnica, wszyscy zauważą że Pottera nie ma w Hogwardzie i będą węszyć.
- Nie wydaję mi się. McGonagall już to załatwiła.
- Zabini, wiesz coś czego ja nie wiem? - Draco popatrzył ze zdziwieniem na Diabła.
- Tak wiem, ale nie jestem pewny czy ucieszy cię ta wiadomość. Jak szedłem do ciebie to spotkałem Wiktora Kruma z Durmstrangu. Pewnie chcą zrobić z tego zwykłą wymianę.
- I to jest taka zła wiadomość? Co mnie jakiś Krum interesuje?
- No nie wiem, wydaje mi się, że zmierzał do pokoju naprzeciwko. - Zabini uśmiechnął się drwiąco widząc bladą twarz Smoka. - To chyba nie jest taka dobra wia... Smoku co ty robisz?! Co za debil...


- Wiktor? Skąd się tu wziąłeś? - Hermiona była zaskoczona widokiem swojego byłego chłopaka.
- Myślałem, że się ucieszysz. Hermijona! Tak bardzo tęskniłem za tobą! - Bułgar objął zdezorientowaną dziewczynę i mocno przytulił. Próbowała się wyrwać z jego uścisku ale na nic, był zbyt silny. Gdy już czuła, że traci powoli oddech usłyszała znajome głosy z pokoju wspólnego.
- Smoku, nie możesz tam tak po prostu wejść!
- Właśnie, że mogę!
Hermiona wyczuła po głosie Draco, że jest zdenerwowany. Nie wiedziała czym ale pomyślała, że to jej jedyna pomoc. Nie miała ochoty na rozmowy z Wiktorem.
- Draco! - Ostatnimi siłami udało jej się zawołać blondyna. Teraz chciała ugryźć się w język ale było już za późno. Malfoy zatrzymał się prawie przed jej drzwiami i ze zdziwioną miną wpatrywał w wielkiego Bułgara i Granger. Blaise zareagował tak samo a Krum wypuścił dziewczynę z objęć i popatrzył z wrogą miną na blondyna. Hermiona odetchnęła z ulgą i odsunęła się od Wiktora. Poczuła się teraz pewniej i podeszła do Malfoy'a. - Wiktor znasz już Draco, prawda? Został Naczelnym Prefektem tak jak ja.
- Niestety już zdążyliśmy się kiedyś poznać. - Krum ciągle patrzył na blondyna z wrogością. - Hermijona chciałem z tobą porozmawiać.
- Przepraszam cię Wiktor ale mam coś do załatwienia z Draconem. Porozmawiamy jutro.
- Jak chcesz. Dobranoc. - Krum opuścił pokój wspólny trzaskając przy tym drzwiami a dziewczyna opadła bezwładnie na fotel.
- Granger, co to było? - Draco w końcu otrząsnął się i spojrzał na gryfonkę.
- Och daj mi spokój Malfoy. Musiałam go jakoś wyprosić.
- Teraz Malfoy? Już nie mówisz do mnie po imieniu? Granger... nie żartuj sobie ze mnie.
- Właśnie Granger, nie żartuj sobie z Dracona. - Blaise wybuchnął śmiechem a Hermiona dopiero teraz zauważyła jego obecność i zbladła.
- Ja... ja już pójdę do siebie.
- Oh daj spokój Granger. Wiem, że byłem dla ciebie wredny ale to było kiedyś. Zostawiam was, w końcu macie COŚ do załatwienia. - Blaise poklepał Smoka po ramieniu i wyszedł.
- No to słucham, co takiego mamy do załatwienia? - Szyderczy uśmiech zagościł na twarzy blondyna. Był zły a teraz cieszył się, że to on a nie Krum został sam z Granger.
- Malfoy, to była tylko wymówka. Ale... chcę z tobą porozmawiać o czymś ważnym. - Hermiona posmutniała i zaczęła wpatrywać się w podłogę.
- Zamieniam się w słuch. - Draco usiadł obok dziewczyny ale nie odważył się na żaden ruch.
- Przepraszam.
- Nie masz za co.
- Mam, niepotrzebnie na ciebie krzyczałam. Przecież wiem, że się zmieniłeś, ja naprawdę nie chciałam żeby... - Hermiona westchnęła i zmusiła się aby spojrzeć w stalowe oczy ślizgona.
- Nie masz. - Draco przybliżył się do dziewczyny i mocno ją przytulił. - Granger, na prawdę nie masz za co.








2 komentarze:

  1. Ojej... Końcówka mnie rozczuliła. :** Kocham takie sytuacje. <33
    Blaise rządzi!! "Co za debil..." xD Hahhaha.
    Pozdrawiam. :3 I zapraszam do mnie:http://the-formula-for-happiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No trochę kazałaś nam czekać, ale za to rozdział jest świetny ♥
    Mam nadzieję, że następny ukarze się szybciej :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

:)