sobota, 13 kwietnia 2013

9. Przyjaciele, największy skarb

  Przeklęta lekcja ze Ślizgonami dobiegła końca. Została tylko Transmutacja i Zielarstwo z Puchonami. Hermiona chociaż na chwilę oderwała się od ponurych myśli, skupiała się na zamienianiu małych ważek w piękne brożki. Oczywiście tylko jej wychodziło to idealnie, reszta klasy w ogóle nie radziła sobie z trudnym zadaniem. Neville ze swojego owada zrobił uciekający guzik co wprawiło resztę uczniów w świetny humor. Nawet Ron w końcu się uśmiechnął i pogodził z Harry'm. Niestety, do Hermiony ciągle się nie odzywał. Dziewczyna wiedziała, że patrzy na nią z pogardą i nic nie może na to poradzić. Czuła się z tym źle ale także żywiła do niego urazę. Ciągle przypominała sobie sytuację w Wielkiej Sali, jego wzrok przepełniony nienawiścią... wzrok, którego nigdy u niego nie widziała. Starała się jednak nie przejmować tym. Czas leczy rany... Żyła nadzieją, że kiedyś znowu będą przyjaciółmi i wybaczą sobie wszystko co się do tej pory wydarzyło.
  Lekcje zielarstwa minęły szybko. Profesor Sprout kazała im wyhodować wyjątkowo łatwą roślinę. Tym razem wszyscy poradzili sobie z tym zadaniem. Po zajęciach Hermiona szybko pobiegła na lunch. Rano na śniadaniu mało co zjadła i czuła, że umiera z głodu. Usiadła na końcu stołu Gryffonów i zabrała się do jedzenia. Chwilę później obok niej pojawiła się Ginny rozbawiona wielkim apetytem przyjaciółki.
- No, widzę że masz już lepszy humor... no i apetyt.
- Można tak powiedzieć. Czemu nie siedzisz z Harry'm... i z Ronem?
- Bo chcę usiąść z moją przyjaciółką. Hermiona... słyszałam od Harry'ego, że rozmawialiście rano i że...
- Tak. Przyjdź dzisiaj do mnie razem z nim, musimy w końcu porozmawiać. A teraz wybacz, muszę iść do siebie. I nie martwcie się już tak o mnie! Zgoda?
- Zgoda.

 Hermiona pobiegła do swojego pokoju. Ściągła szatę i założyła wygodniejsze ubrania. Chwilę później usłyszała pukanie do drzwi. Była pewna, że to Ginny i Harry. Zadowolona poszła im otworzyć, jednak natychmiast uśmiech zszedł jej z twarzy gdy zobaczyła kto postanowił ją odwiedzić...
- Czego chcesz?!
- Ty nigdy się nie nauczysz uważać na słowa co Granger?
- CZEGO CHCESZ MALFOY?!
- Niczego. No... może tylko zepsuć ten twój świetny humor. Widzę, że już mi się udało! - Draco szyderczo się uśmiechnął widząc jak dziewczynę przepełnia złość.
- Jesteś okropny!
- Ha! Ja jestem innego zdania, ale no cóż... McGonagall mnie do ciebie przysłała.
- Co?!
- Cholera Granger, skończ już z tym tonem. Mówię poważnie. Wybiegłaś szybko z Wielkiej Sali i McGonagall kazała ci przekazać, że czeka na listę uczniów.
- Jaką listę?
- Nie no nie wierzę... zapomniałaś o tym? Mieliśmy dostarczyć jej listę uczniów uczęszczających na dodatkowe zajęcia.
Hermiona zbladła. Jak mogła o tym zapomnieć?
- Zajmę się tym, teraz wyjdź.
- Chętnie. Tylko powiadom mnie z łaski swojej kto się zgłosi na te zajęcia. Bo jeżeli będzie tam ten rudzielec to przysięgam, że...
- Wyjdź! Pogadamy o tym później.
Dziewczyna zatrzasnęła drzwi przed Ślizgonem i znowu usłyszała pukanie. Z groźnym spojrzeniem otworzyła drzwi i poczuła ulgę.
- To wy... wejdźcie.
- Tak my. Spodziewałaś się kogoś innego? - Harry był zdziwiony miną przyjaciółki.
- Nie... znaczy przed chwilą był tu Malfoy i ...
- Co? Czego ten idiota chciał?
- Harry spokojnie, Hermiona wszystko nam zaraz wyjaśni, prawda? - Ginny usiadła na łóżku i popatrzyła na Gryfonkę.
- Tak, wszystko wam opowiem. Siadaj Harry.
Miona ze szczegółami przedstawiła wydarzenia minionych dni. Zaczęła od zdarzenia nad jeziorem mimo, że Harry już o tym wiedział. Powiedziała o tym jak Blaise wściekł się na nią dzisiaj rano ale wcześniej wspomniała o "przygodzie" w łazience prefektów. Przyjaciele nie mogli uwierzyć w to co mówiła, w milczeniu i skupieniu słuchali jej wypowiedzi aż w końcu przerwał Harry.
- Zabiję go! Tylko go spotkam a rzucę w niego avadą! Jak on mógł cię tak skrzywdzić? Hermiona, ty nie możesz tu być. Poproś McGonagall żeby pozwoliła ci wrócić do wieży Gryffindoru!
- Harry spokojnie. To było okropne ale...
- Ale co? - w końcu odezwała się Ginny, która dobrze wiedziała, że między jej przyjaciółką a Malfoy'em jest coś więcej.
- No bo sami przyznajcie... to Malfoy. Wiecie jaki jest a tak na prawdę to on... - Hermiona czuła się dziwnie poruszając ten temat. - On przecież nic mi nie zrobił, tak po prostu wyszedł...
- Tak to jest dziwne zachowanie jak na niego...
- Ginny co ty mówisz?! Może i wyszedł ale dopiero po tym jak cię upokorzył i w dodatku drwił z tego! Miona... martwię się o ciebie i nie chcę żeby ten idiota cię krzywdził...
- On robi coś gorszego... doprowadza do tego, że nie mogę przestać o nim myśleć.
Hermionie łzy zaczęły spływać po policzkach. Natychmiast ukryła twarz w dłoniach, to był dla niej za wiele.
- Hermi... nie martw się. Masz nas, niezależnie od tego co się wydarzy będziemy przy tobie. - Ginny podeszła do niej i ją przytuliła natomiast Harry dalej był wściekły na Malfoy'a.
- Ginny, co ty masz na myśli?!
- Harry uspokój się! Nie widzisz, że ona cierpi?
- Cierpi bo musi znosić tego przeklętego arystokratę!
- Mylisz się... cierpi bo się zakochała.
Hermiona słysząc słowa przyjaciółki zaczęła jeszcze bardziej płakać. Do tej pory nie dopuszczała do siebie myśli, że może coś czuć do Draco. Jednak to była prawda.
- Co?! Ty nie możesz się w nim zakochać, to Ślizgon!
- Wiem o tym Harry... nie rozumiesz, że ja tego nie chcę. To jest silniejsze ode mnie, tym bardziej że on się po prostu mną bawi.
Potter uspokoił się i podszedł do przyjaciółki. Otarł jej łzy i mocno ją przytulił.
- Już dobrze. Masz nas i pomożemy ci.
Resztę dnia trójka przyjaciół spędziła opowiadając sobie o wakacyjnych przygodach. Odkąd wrócili do Hogwartu nie mieli na to okazji. Hermiona odzyskała dobry humor i cieszyła się, że ma kogoś kto potrafi pomóc jej zapomnieć o problemach. Tak, na takich osobach mogła zawsze polegać...

Zbliżała się 20:00 i Harry razem z Ginny wyszli z pokoju przyjaciółki. Hermiona była zmęczona i zamierzała się położyć gdy przypomniała sobie o prośbie profesor McGonagall... Współpraca z Malfoy'em była ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę ale musiała na jutro przygotować listę a sama nie dałaby sobie z tym rady. Z wielkim oporem wyszła do pokoju wspólnego i zmierzała w kierunku drzwi Draco. Zapukała a chwilę później stał przed nią Ślizgon z uśmiechem na twarzy. Nie miał na sobie koszulki, jego ciało było idealne co Hermiona zauważyła od razu. Wpatrywała się w niego z podziwem.
- Obudź się Granger. Nie śnisz...
Draco dobrze wiedział, że zrobił wrażenie na Gryfonce. Nie zdziwiło go to, był już przyzwyczajony do takich sytuacji. Hermiona po jego słowach natychmiast się otrząsnęła.
- Przyszłam żebyśmy w końcu zajęli się tą listą...
- My? Myślałem, że zrobisz to sama.
- Draco, dobrze wiesz, że nie zdążę tego zrobić sama do jutra. Proszę, nie utrudniaj i weźmy się jak najszybciej do roboty. Chcę mieć to za sobą...
- Ej Granger, Granger... wiesz dobrze, że ryzykujesz pojawiając się w moim pokoju o tej porze.
- Wiem ale chyba nie mam innego wyjścia...
Hermiona weszła do środka i wiedziała, że będzie to jej błąd. Zaczęła się rozglądać i była pod wrażeniem. Pokój był cały w zielonych i srebrnych barwach. Wszystkie książki leżały idealnie ułożone na półkach. Jej wzrok przeniósł się na małą szufladę obok okna. Była w kolorze jasnej zieleni i nie wiadomo czemu odznaczała się najbardziej ze wszystkich mebli. Swoją prostotą przyciągała wzrok i zachwycała. Hermiona domyśliła się dlaczego była taka wyjątkowa... Stała na niej srebrna ramka a w niej włożone było zdjęcie Narcyzy Malfoy. Jedyną osobą ważną dla Draco była właśnie jego mama.  Gryfonka usiadła na łóżko i gdy spojrzała w górę ujrzała na suficie wielkiego węża.
- Nie spodziewałam się, że potrafisz tak urządzać pomieszczenia... - Hermiona lekko się uśmiechnęła.
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz.
- Może to i lepiej... nie wiem czy chciałabym wiedzieć o wszystkim. - dziewczyna wyraźne zaczynała drwić ze Ślizgona co zaczynało go denerwować.
- Sugerujesz coś?
- Nie... nic. Bierzmy się w końcu za te listy.
- Uważaj Granger...
- Już mi to mówiłeś. Dzisiaj...
- I jeszcze nie raz powiem.
- Domyślam się. Teraz jednak mamy ważniejsze sprawy, trzeba wysłać listy do każdego z domów i mieć nadzieję, że nikt jeszcze nie śpi.
- Jest dopiero po 20:00! Wątpię, że ktoś się już położył. No chyba, że tam u was w Gryffindorze... - Draco mówiąc to zaśmiał się i wiedział, że wkurzy to Hermione.
- Nie przeginaj Malfoy. Ty wyślesz wiadomość do Slytherinu i Hufflepuff a ja wezmę się za resztę.
- Wiesz co... pierwszy raz ktoś mi rozkazuje i ze względu na okoliczności udam, że wcale tego nie powiedziałaś.
- Przykro mi ale powiedziałam. Dobra... skończmy już to.
 Oboje w milczeniu zabrali się do roboty. Dosyć szybko skończyli i na ich szczęście dostali odpowiedzi. Nie spodziewali się tego, że tak dużo uczniów się zapisze. Na liście Gryffindoru znaleźli się m.in. Neville, Katie Bell, Lavender Brown, Seamus Finnigan, Dean Thomas i ( co wkurzyło Draco ) Ron Weasley. Ginny i Harry także się zapisali ale Hermiona wiedziała, że robią to tylko by jej pomóc i być przy niej. W Slytherinie też zapisało się wiele uczniów. Jednak najbardziej Gryfonkę zmartwiły dwie osoby: Blaise Zabini i Pansy Parkinson. Wiedziała, że będzie to trudna współpraca... z dwóch pozostałych domów lista była krótsza. Jednak mimo to mieli dużo pracy.
- No to teraz Weasley zobaczy co to znaczy mieć ze mną lekcje... To będzie jego najgorszy rok, nie odpuszczę.
- Draco daj już spokój! Mamy ich uczyć a nie gnębić...
- I będę go uczyć! Oj... będzie miał ze mną ciężko. - Malfoy zrobił minę jakby właśnie osiągnął jakiś sukces i był z siebie zadowolony.
Hermiona nie poruszała tego tematu. Sama była zła na Rona. Spojrzała na zegar. Była już 21:20 i postanowiła, że czas się zbierać.
- Gdzie się wybierasz Granger?
- Do siebie. Wydaje mi się, że skończyliśmy i nic tu po mnie.
- Mylisz się. Chyba zapomniałem cię poinformować, że jeżeli weszłaś do mojego pokoju to już z niego nie wyjdziesz. - Draco podszedł do jednej ze swoich szafek i wyciągnął Ognistą Whisky. - No chyba mi nie odmówisz? Zresztą... nie przyjmuję odmowy.
- Teraz będziesz musiał przyjąć.
- Nie wydaje mi się. Przypominam ci o naszym wczorajszym spotkaniu w łazience. Chyba nie chcesz żeby ktoś się o tym dowiedział.
- Malfoy, jesteś okropny.
Hermiona nie miała wyjścia. Nie chciała być tematem plotek w Hogwarcie a wiedziała, że Draco jest do wszystkiego zdolny. Poza tym podświadomie czuła, że chce zostać razem z nim. Całą noc...
Po wypiciu kilku kieliszków Ognistej, atmosfera między nimi całkiem się rozluźniła. Choć wydawało się to niemożliwe, siedzieli razem na łóżku i opowiadając sobie różne historie śmiali się i wygłupiali. Może to wina procentów? A może Malfoy robił to specjalnie aby dopiąć swego i wykorzystać Hermionę... Jednak Gryfonka wcale tak o tym nie myślała. Była po prostu szczęśliwa i pierwszy raz widziała TAKIEGO Dracona Malfoy'a. Być może tylko ona miała teraz szansę zobaczyć innego Draco. Mijała godzina za godziną a oni upijali się coraz bardziej zapominając o wszystkim co się między nimi działo. Tej nocy nie byli wrogami, można nawet rzec, że sprawiali wrażenie przyjaciół znających się od lat. Jednak w tej "przyjaźni" czuć było maleńką iskrę. Tak, tych dwoje coś do siebie ciągło, mimo że oni nie dopuszczali do siebie tego faktu. Gdy zegar wybił 2:00, zasnęli razem w objęciach...

4 komentarze:

  1. super,bomba!!!! ten rozdział jest the best!! tylko dlaczego taki krótki?? pisz troche dłuższe :D czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się Twoja historia, Hermiona i Draco są tacy realni. Jak zawsze super i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział. Ciekawa jestem jaka będzie ich reakcja gdy się obudzą rano:-P . Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam Aneta :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Awards. Pytania są na dramioneczyfremione. blogspot.com

    Nati:*

    OdpowiedzUsuń

:)