niedziela, 7 kwietnia 2013

7. Łazienka prefektów

- Stary co to było?!
- O co ci chodzi Blaise?
- O co?! O tą akcję ze szlamą! Na mózg ci padło żeby ją bronić? - Zabini był oburzony postawą przyjaciela.
- Daj mi spokój, chcę być sam. - Draco sam nie wiedział co się wydarzyło. Poszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko.
On ma rację. Co ja wyprawiam? Coś ze mną jest nie tak, przecież to szlama. Gdyby ojciec się o tym dowiedział... od razu rzucił by we mnie Cruciatusem, to pewne. Nie mogę dopuścić na związek z kimś takim jak Granger. Cholera! Ja nie mogę dopuścić na żaden związek! Nigdy mnie nie interesowały te wszystkie naiwne dziewczyny, które aż błagały mnie abym z nimi był. Żadna nigdy nie zawróciła mi w głowie, żadna nie była dla mnie ważna. Dla mnie to zawsze była zabawa i nadal jest, tylko że coś się zmienia... a raczej ktoś mnie zmienia. Nie... tylko nie to. Blaise ma rację, na mózg mi chyba padło myśleć o Gryfonce, tym bardziej o Granger. Co mnie tak do niej ciągnie? Za każdym razem tonę w jej czekoladowych oczach, ten jej uśmiech... to wszystko mnie intryguje. Jest jedną wielką zagadką, którą chcę odkryć. Może to jest powodem? W końcu zawsze dostaję to czego chcę, może za bardzo się uparłem aby ją zdobyć. Mam nadzieję, że to minie, inaczej sam się potraktuję Cruciatusem...

Tym czasem w pokoju Hermiony...

- Hermiona jak się czujesz?
- Już lepiej, dziękuję Ginny.
- No to może opowiesz mi teraz co się dzieje? - dziewczyna była zaniepokojona o swoją przyjaciółkę bo wiedziała, że coś jest nie tak... nie tak z nią i Malfoy'em.
- A co ma się dziać? Wszystko jest w porządku. - Hermiona skłamała i podeszła do swojej półki, z której wyciągła dwa piwa kremowe. - Eh... tak naprawdę to chyba muszę z tobą o czymś porozmawiać.
- Wiedziałam, chodzi o Draco?
- Niestety.
- Nie wiem czy chcę to usłyszeć...
- Wiesz... sama nie chciałabym tego słuchać. Ja nawet nie chcę o tym myśleć... Przepraszam, że cię w to wciągam ale chyba muszę to w końcu z siebie wyrzucić. - Hermiona posmutniała, sama myśl o tym co się ostatnio działo całkiem ją przygnębiała.
- Nie przepraszaj. Jestem twoją przyjaciółką i zawsze ci pomogę, wiesz o tym doskonale. I proszę, opowiedz mi wszystko co się stało.
Hermiona opowiedziała Ginny wszystko co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Poczuła ulgę kiedy w końcu to z siebie wyrzuciła ale bała się reakcji przyjaciółki.
- Wszystko jasne... ale czy ty... ty go kochasz prawda? - ruda zapytała się niepewnie ale spodziewała się jaka będzie odpowiedź.
- Nie wiem Ginny, naprawdę nie wiem. To wszystko miesza mi się w głowie. Z jednej strony go nienawidzę ale z drugiej...
- Ale z drugiej strony go kochasz...
- Nie. To nie tak... po prostu czuję się lepiej jak jest przy mnie, czuję ten spokój i bezpieczeństwo. Ja tak nie potrafię, przecież to nasz wróg, to Malfoy! Ginny, pomóż mi... wyciągnij mnie z tego, błagam. - Hermiona rozpłakała się, emocje wzięły w górę.
- Wiesz, że możesz na mnie liczyć. - Gryfonka podeszła do przyjaciółki i ją objęła. Nie mogła patrzeć na jej cierpienie. - Będzie dobrze.


Poniedziałek. Nowy tydzień, nowe wydarzenia. Hermiona obudziła się dość wcześnie i od razu poszła wziąć kąpiel. To ją zawsze uspokajało. Gdy zbliżała się już 7:00 ubrała na siebie szatę i zeszła na śniadanie. Po drodze spotkała Harry'ego i od razu poprawił jej się humor.
- Miona! Jak się czujesz?
- Dziękuję Harry, że się o mnie martwisz ale przysięgam, że jeszcze raz się ktoś o to zapyta a rzucę w nim jakimś zaklęciem.
- Przepraszam. Cieszę się, że poprawił ci się humor. Ale chyba musisz się pośpieszyć...
- Pośpieszyć? Mamy przecież jeszcze 10 min do śniadania.
- Ja tak... ale ty musisz się za chwilę stawić u profesor McGonagall, Malfoy nic ci nie powiedział?! - Harry był zdziwiony, że jego przyjaciółka o niczym nie wie.
- CO?! Nic mi nie mówił! Przeklęty Malfoy... No to muszę się pośpieszyć. Do zobaczenia na eliksirach.
Hermiona pożegnała się z Harry'm i czym prędzej pobiegła do gabinetu profesor McGonagall.
A niech cię Draco! Znowu coś knujesz! Przysięgam, tylko cię zobaczę a pożałujesz!
- Hej! Co jest? Na kogo tak narzekasz, Granger? Wyglądasz na wściekłą, Potter cię wkurzył? - Draco zaczął się śmiać widząc minę dziewczyny. - No przestań! Zaraz wybuchniesz z tej złości, haha !
- Malfoy! - Gryfonka zbliżyła się do niego z jeszcze bardziej groźną miną. Jednak gdy natknęła się na jego oczy... czuła, że cała złość zeszła a pojawił się ten przeklęty dreszcz. - Dlaczego to zrobiłeś...
- Co zrobiłem?
- Nieważne... daj mi spokój. - Hermiona nie chciała się z nim kłócić. Jedno jego spojrzenie przypomniało jej wczorajszy pocałunek.
- Nie no serio, o co ci chodzi Granger? Chyba nie o to co się wczoraj stało, co? W końcu ci się podobało. - Draco mówiąc to uśmiechnął się, jednak nie był to ten słodki uśmiech ale ten przeklęty uśmiech Malfoy'a oświadczający, że osiągnął to co chciał.
- Powiedziałam żebyś dał mi spokój, więc się odczep. - dziewczyna czuła, że łzy napływają jej do oczu ale na jej szczęście pojawiła się profesor McGonagall i wpuściła ich do swojego gabinetu.
- Mam do was tylko jedną sprawę. Nie chcę mieszać się w wasze prywatne relacje ale to co się wczoraj wydarzyło... naprawdę, nie wiem co się z wami dzieje! Panie Malfoy nie rozumiem jak mógł pan dopuścić się do czegoś takiego! To jest niewiarygodne, wszyscy na was patrzyli! Hermiono... mam nadzieję, że czujesz się już lepiej, tak?
- Tak, dziękuję pani profesor.
- Co?! Mi się obrywa a ona jest tak od razu usprawiedliwiona? - Draco oburzył się ale tak naprawdę to on sam martwił się o Gryfonkę.
- Dobrze wiem co się tam wydarzyło i nie widzę powodu aby obwiniać o to wszystko Hermionę, zresztą nie chce żadnego z was obwiniać. Ehh... chcę tylko was ostrzec że to jest ostatni raz kiedy przymykam oko na takie zachowanie. Teraz idźcie już na lekcję. A i jeszcze jedno... przyślij do mnie Wesley'a dobrze Hermiono? Jest w skrzydle szpitalnym ale myślę, że pani Pomfrey wypuści go już dzisiaj.
- Nie wiem czy to dobry pomysł pani pro...
- Ja to zrobię. - Draco przerwał dziewczynie, która była zdziwiona jego zachowaniem.
- Niech będzie, tylko bez żadnych kłótni!
- Postaram się, do widzenia.

- Czemu to zrobiłeś?
- Zwykłe dziękuję by wystarczyło Granger.
- Ale... eh... dziękuję Draco.
- Nie ma sprawy a teraz daj mi spokój z łaski swojej.
Ślizgon skręcił w korytarz i poszedł w stronę skrzydła szpitalnego, Hermiona natomiast zeszła do lochów i weszła do klasy. Lekcja już się zaczęła ale Snape nawet nie zwrócił na nią uwagi. Usiadła obok Ginny i próbowała skupić się na przygotowaniu eliksiru amortencji. Nie wychodziło jej to, zastanawiała się czemu Draco jeszcze nie wrócił...
Reszta lekcji minęła dość szybko. Malfoy pojawił się już podczas Historii Magii i  z tego co zauważyła odzyskał swój dobry humor. Hermiona nie myślała już o niczym innym jak tylko o kolejnej, długiej, odprężającej kąpieli. Czym prędzej pobiegła do swojego pokoju i odłożyła książki na półkę. Weszła do łazienki, ściągnęła szatę i rzuciła się do ogromnego basenu. To była jedna z najprzyjemniejszych rzeczy, do której dostęp mieli tylko prefekci. Gryfonka uwielbiała pływać, zanurzała się w wodzie i zapominała o wszystkich problemach. Siedziała w niej już ponad pół godziny gdy usłyszała, że ktoś otwiera drzwi.
- No nie, tylko nie to...
- Znowu ty?! - w drzwiach łazienki pojawił się przystojny blondyn.
- Wyjdź stąd Malfoy! - Hermiona była przerażona i czym prędzej owinęła się w ręcznik.
- Ani mi się śni przegapić taką okazję Granger... - na jego twarzy pojawił się kolejny podstępny uśmiech...
- Ja nie żartuję... wyjdź stąd.
- A jak nie? To co mi zrobisz? - Draco podszedł do niej i spojrzał głęboko w jej oczy.
- Przestań... - dziewczyna czuła się bezsilna. Jej ciało natychmiast przeszywał znany dreszcz...
- Dobrze wiesz, że nie przestanę. - Ślizgon nadal wpatrywał się w jej oczy ani na chwilę nie spuszczając wzroku.
Trwali tak przez dłuższą chwilę. Hermiona nie mogła się nawet wyrwać, była sparaliżowana jego wzrokiem. Nie chciała nawet myśleć o tym co się za chwilę stanie. Czuła jak ręcznik powoli zsuwa się z jej ciała. Draco był bardziej pewny siebie, przyciągnął dziewczynę łapiąc ją w talii. Szyderczo się uśmiechał, wiedział że Gryfonka nie jest w stanie przerwać tego co się teraz dzieje. Kolejny raz Draco Malfoy osiąga to co chce. To czego pragnie od kilku dni może mieć teraz na wyciągnięcie ręki. Ich twarze niemal się stykały. Hermiona próbowała się otrząsnąć ale nic z tego... Poczuła jak całuje ją w kącik ust. Serce biło jej coraz mocniej. Przymknęła oczy, z których zaczęły spływać łzy. Gdy odważyła się je otworzyć zobaczyła, że stoi sama. Rozejrzała się. Obok niej leżał ręcznik a w drzwiach zobaczyła blondyna uśmiechającego się w jej stronę.
- Nieziemski widok Granger. - puścił do niej oko i wyszedł.

............................................................................
Następny rozdział pojawi się już w środę więc długo nie będziecie czekać :)
Mam nadzieję, że ten wam się spodoba i nie będziecie źli że tak szybko wszystko się dzieje. Po prostu tak planowałam :)
KOLEJNY RAZ DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE <3
Zachęcają mnie do pisania, tak samo jak wszystkie wasze nominacje, dzięki wielkie!
Jak zauważyliście zmieniłam wygląd. Doszłam do wniosku, że teraz będzie się go lepiej czytało i teraz podoba mi się bardziej ^^
Miłego czytania! :)







4 komentarze:

  1. Dupek z Malfoya! :D
    Przystojny, ale jednak dupek xd
    Na końcu jego zachowanie nie bylo fajne ;_;
    Ogólnie notka świetna i to mile ze Malfoy martwi sie o Hermione :p
    czekam na nn xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego z mojego słodkiego, uroczego Malfoya, zrobiłaś zimnego drania? ;D
    Ale i tak fajnie, że martwi się o Mione.
    Czekam nn ;)
    Pozdrawiam Zuza ;*

    PS. Zapraszam na rozdział 9.
    http://przeszkody-sa-po-to-by-je-pokonywac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam serdecznie na Rozdział 009 „Wyjaśnienia” na adres bloga: http://pokochac-lotra.blogspot.com. Życzę przyjemnej lektury!

    OdpowiedzUsuń

:)