wtorek, 9 kwietnia 2013

8. Sen

  Weasley rozsiadł się w fotelu i czuł jak przepełnia go złość. Wszyscy się od niego odwrócili. Dziewczyna, którą kochał wolała spotykać się z ich największym wrogiem. A Harry? Co on może wiedzieć? Jemu zawsze wszystko układa się wspaniale. Słynny Potter... mistrz quidditcha, bohater ratujący cały świat magii. W związku też nie ma źle.  Moja siostra jest nim oczarowana, a jak inaczej! Jej też zawrócił w głowie.  Wszyscy trzymają stronę Hermiony, nawet moja własna rodzina! Co ja w niej widziałem?! Podła szlama... odbiera mi wszystkich i przystawia się do Malfoy'a. Jeszcze mi za to zapłaci, przysięgam. Zapłaci za te wszystkie upokorzenia, zapłaci za złamane serce. 
- Ron co się z tobą dzieje? - Harry gdy tylko zobaczył przyjaciela siedzącego w pokoju wspólnym od razu postanowił wyjaśnić to co się ostatnio wydarzyło.
- Tak, ze mną... chyba powinieneś mi powiedzieć co z wami się dzieje? 
- Uspokój się, ostatnio nie jesteś sobą. Jak mogłeś podnieść rękę na Hermionę? Co ty wyprawiasz?!
Ron natychmiast wstał i podszedł do Harry'ego. Przepełniała go złość i chciał wyjąć różdżkę gdy przeszkodził mu potworny ból ręki. Pani Pomfrey  poskładała mu wszystkie kości, które połamał Malfoy jednak ból ciągle nie ustępował. 
- Odwal się. - rudy odwrócił się i poszedł do swojego pokoju.
Harry stał patrząc się w drzwi, którymi właśnie trzasnął Ron. Nigdy wcześniej go takiego nie widział. Nawet podczas szukania horkruksów był mniej wkurzony. Wtedy był zazdrosny o Hermionę a teraz? Może wszystkiemu winny jest Malfoy? Ale w takim razie czemu obraża się na własnego przyjaciela? Całkiem zaczęło mu odbijać. Przecież to jego wina, że stracił dziewczynę...  To jego wina, że Hermiona płakała. Harry czuł, że ich przyjaźń właśnie dobiega końca. Najbardziej martwił się jednak o przyjaciółkę. Nie podobało mu się, że zadaje się z najgorszym Ślizgonem jakiego widział Hogwart. 

**********

 Hermiona siedziała w swoim pokoju i myślała o tym co zdarzyło się w łazience. Był to dla niej cios, jednak najbardziej dziwiło ją to, że Draco niczego jej nie zrobił. Mimo tego jej nienawiść do niego zwiększyła się po tym wydarzeniu. Znała jego podłość, wiedziała do czego jest zdolny ale tego się nie spodziewała. Naiwna coraz bardziej wierzyła w jego słowa. Z każdą chwilą coraz bardziej łudziła się, że ten wredny Ślizogon się zmieni. Bez sensu. To Malfoy, nie mogła się dalej oszukiwać. On to ma we krwi... 
Dziewczyna była już zmęczona tym wszystkim, ciągły płacz i zmartwienia tylko ją osłabiały. Na szczęście szybko zasnęła. Jednak sny nie pozwalały jej spać spokojnie.

- Hermiono, ktoś na ciebie czeka.
- Mamo, jest środek nocy! Powiedz żeby sobie poszedł.
- Wydaje mi się, że to coś pilnego.
- Co może być tak pilnego żeby zawracać komuś głowę o 1 w nocy?!
- Po prostu zejdź na dół.
- Eh... już schodzę. Blaise...? Skąd się tu wziąłeś? 
- Hermiono, chyba musisz o czymś wiedzieć...
- Co się stało? Czemu masz taką minę? Blaise! O czym muszę wiedzieć?!
- Draco... on...
- Co on?!
- Przykro mi, naprawdę. Dzisiaj rano chciał żebym do ciebie przyszedł jeżeli... jeżeli on... po prostu weź ten list. Napisał go do ciebie już dawno, powinnaś go przeczytać.
- Nie, to nie prawda, on chyba nie... Blaise proszę, powiedz że to nieprawda! 
- On nie żyje.

Hermiona obudziła się zlana potem. Długo nie mogła się opanować. Serce waliło jej jak oszalałe, trudno jej było złapać oddech. Poszukała różdżkę i natychmiast zapaliła małą naftową lampę stojącą obok jej łóżka. Nadal trzęsła się ze strachu gdy nagle usłyszała pukanie do okna. Była przerażona, spojrzała na zegar. Była dopiero 23:00. Zbliżyła się do okna i zobaczyła małą sówkę. Trochę ją to uspokoiło i wpuściła ją do środka. Ptak wleciał i upuścił na jej łóżko zielony list... przypomniała sobie swój sen. Kolejny raz czuła jak przyśpiesza jej serce. 

Granger, poradziłaś sobie z ubraniem czy mam  przyjść ci w tym pomóc?  I nie krzycz już tyle bo inni próbują zasnąć. Ciekawi mnie tylko dlaczego  w tych krzykach słyszałem swoje imię... Aż tak się stęskniłaś?  Wiesz, wystarczyłaby jedna wiadomość.
                                                                                           D.M.

Cholera, Draco... coraz bardziej cię nienawidzę.   

********

- Miona, możemy porozmawiać?
- Nie teraz Harry, śpieszę się na śniadanie. - dziewczyna nadal przybita swoim snem czym prędzej chciała znaleźć się w Wielkiej Sali i w spokoju coś zjeść. Minęła przyjaciela i przyśpieszyła kroku.
- Hermiona! - Potter krzyknął na nią, był coraz bardziej zdenerwowany zachowaniem swoich przyjaciół. - Nie obchodzi mnie, że się śpieszysz. Musimy pogadać i to w tej chwili!
- Harry... co się stało? No dobrze, dasz mi chociaż 10 min?
- Ok, za 10 min w moim dormitorium.
Dziewczyna pobiegła szybko do sali gdzie jeszcze nie wszyscy się pojawili. Wzięła ze stołu kilka grzanek i poszła w stronę wieży Gryffindoru. Całą drogę zastanawiała się o co chodzi Harry'emu. Śpieszyła się i nie zwracała uwagi na przechodzących obok uczniów aż w końcu wpadła na jednego z nich. 
- Uważaj jak chodzisz!
- Wybacz Blaise, nie widziałam cię. - Hermiona wstała i zaczęła żałować, że trafiła na Zabiniego.
- To trzeba było z łaski swojej patrzeć przed siebie a nie taranować ludzi!
- Śpieszę się, nie zrobiłam tego specjalnie. Przepuść mnie, muszę iść. 
- Nic mnie to nie interesuje, że musisz iść. Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć. - Ślizgon złapał dziewczynę za nadgarstek tak mocno, że czuła przeszywający ból aż do ramienia. 
- Puść mnie... to boli. - Gryfonka próbowała się wyrywać ale wiedziała, że nic jej to nie da.
- I ma boleć! 
- Puść ją, niech idzie. - w głębi korytarza Hermiona zobaczyła znajomego blondyna.
- Co? Nie mów, że znowu będziesz bronił tą szlamę!
- Powiedziałem ci Diable, żebyś ją puścił. Skoro to szlama to nie powinieneś brudzić sobie nią rąk.
- Masz rację... - Blaise wypuścił wściekłą dziewczynę i zaczął wycierać sobie dłonie o szatę.
Draco przeszedł obok przyjaciela i podszedł do Hermiony. Spojrzał na nią z drwiącym uśmiechem czym jeszcze bardziej ją zdenerwował.
- Nienawidzę cię Malfoy.
- To dla mnie komplement Granger. - Ślizgon zaśmiał się i poszedł w stronę Wielkiej Sali a za nim ruszył Zabini.
Gryfonka była wściekła. Miała go już serdecznie dość. Weszła do pokoju Harry'ego cała roztrzęsiona.
- Zwariuję przez niego!
- Przez kogo? - Harry był zdziwiony zachowaniem Hermiony.
- Przez tego pieprzonego Malfoy'a! Nie chcę nawet go widzieć!
- Miona uspokój się, mam ważniejszą sprawę.
- Tak, niby jaką?
- Chodzi o Rona...
- Nie mam zamiaru o nim słuchać. - dziewczyna na myśl o nim jeszcze bardziej się zdenerwowała i chciała wyjść.
- Poczekaj! To naprawdę ważne. On się bardzo zmienił, nie wiem co się dzieje. Wczoraj chciał wyjąć różdżkę i walnąć we mnie zaklęciem ale przez złamaną rękę nie dał rady. Hermiona... martwi mnie to.
- Mnie jakoś nie bardzo, widocznie lubi niszczyć życie swoim "przyjaciołom".
- Właśnie... skoro jesteśmy jego przyjaciółmi to nie sądzisz, że powinniśmy mu pomóc? 
- Wiesz, ja już chyba się nie wliczam w grono jego znajomych ale wrogów. Poza tym gdyby nie Draco to wylądowałabym w skrzydle szpitalnym.
- Nie rozumiem...
- Czego nie rozumiesz? Przecież byłeś przy tym, wiesz co się wydarzyło.
- Nie o to mi chodzi. 
- Więc o co?!
- Jak tu weszłaś to powiedziałaś, że nie chcesz widzieć go na oczy, byłaś wściekła a teraz przyznałaś że cię obronił. - Harry usiadł w fotelu i czekał na jakieś wyjaśnienia.
- Nie to chciałam powiedzieć... 
- Tak? To ciekaw jestem co miałaś na myśli mówiąc "gdyby nie Draco..."? Czekaj... już nie jest pieprzonym Malfoy'em? Hermiona, czy wy mi możecie w końcu wyjaśnić co się dzieje?! Martwię się o ciebie, Ginny też a ty o niczym nam nie mówisz. Myślisz, że nie zauważyliśmy co się dzieje między tobą a Malfoy'em? Cały Hogwart o tym plotkuje! 
- Nic między nami się nie dzieje! Przepraszam Harry, opowiem ci wszystko tylko nie teraz. 
- Za chwilę zaczynają się lekcje więc lepiej się pośpieszmy. Nie myśl, że ci odpuściłem... po zajęciach przyjdę do ciebie i chcę się dowiedzieć wszystkiego!
- Zgoda. Pośpieszmy się bo zostało nam tylko 5 min. - Hermiona lekko się uśmiechnęła i pobiegli na lekcję.

****
- No super! Wszystko zajęte. Tylko dwa miejsca wolne...  - Hermiona rozejrzała się po klasie.
 Jedno miejsce było obok Rona a drugie... po stronie Ślizgonów tuż przed ławką gdzie siedział Draco z Blaisem.
- No... to co wybierasz? 
- Harry... chyba nie myślisz, że usiądę z Ronem?
- No racja, powodzenia.
- Dzięki, przyda mi się.
Hermiona podeszła do ławki gdzie było wolne miejsce obok jakiegoś Ślizgona. Znała go tylko z widzenia, nawet nie wiedziała jak się nazywa. Jednak nie to było problemem. Wiedziała, że Blaise nie da jej spokoju. Poza tym gdy Draco był w pobliżu nie mogła się na niczym skupić... 
- No proszę, przenosisz się na ciemną stronę Granger? Czy może nie możesz beze mnie żyć? 
- Zamknij się Malfoy.
- Uważaj na słowa Granger.
- Bo co? 
- Bo w końcu wszyscy się dowiedzą o wczorajszym wydarzeniu.  
- Nie zrobisz tego...
- Dobrze wiesz, że jestem zdolny do tego a nawet do gorszych rzeczy. Chcesz się przekonać?
- Nie mam na to najmniejszej ochoty. 
- To już nie mój problem, do szantażu także jestem zdolny. Pilnuj się, Granger.
No to mam kolejne zmartwienie... 

........................................................................................................

Miał być dopiero jutro ale miałam trochę wolnego czasu i napisałam wcześniej :)
Nie jestem z niego zbytnio zadowolona ale mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodoba.
Ponad 2 tys. wyświetleń, dzięki wieeeeelkie <3 
9 rozdział  pojawi się przez weekend :D

2 komentarze:

  1. aaaa.... czekam :3
    Rozdział wprost zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział. Akcja świetnie opisan. Aż chce się czytać :-P z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam Aneta :-)

    OdpowiedzUsuń

:)